Satanizm współczesny : Satanorium.pl

Podzielony tematycznie zbiór tekstów, zawierający eseje, tłumaczenia klasycznych tekstów, rozmaite opracowania bądź próbki poezji.
Miejsce przeznaczone dla zarejestrowanych użytkowników, służace dyskusji, wymianie poglądów, a także swobodnym towarzyskim rozmowom.
Pokaźny zbiór opisów symboli, jakie wykształciły się w świadomości zbiorowej na przestrzeni dziejów z naciskiem na symbole mniej lub bardziej związane z satanizmem.
Katalog miejsc w sieci, godnych polecenia i ciekawych. Zbiór został uporządkowany według kategorii, gdzie między innymi znajdziemy prywatne witryny użytkowników jak i duże portale tematyczne.
Czytelnia
May
Satanizm w przyszłości - ten już dorosły
Dane :

Miejsce akcji : życie - Ż

Czas akcji : przyszłość - P

Bohaterowie : satanista - M

Szukane :

X = ?

**** X = M + Ż + P

M+ Ż + P =

> Jaką przyszłość ma przed sobą satanizm?

Sam dla siebie musi się stać sterem, niczym wielkość, która sama sobie cel znajduje.

Tym razem jednak już zupełnie inaczej, bo przecież mówisz przyszłość, a ja odbieram ją jako dorosłe życie i często qrewsko ciężkie realia do zniesienia. Chwile gdy raz błogie nadwozie a raz ciężka gleba na której lekcje już w dorosłym życiu daleko za późno. Za późno, gdyż za konsekwencje się płaci z własnej kieszeni - ciężar ów spada na plecy a nie na parasol dobroci, który rodzic rozkłada nad dzieckiem, starając się by spod niego nie uciekło. *1 Czasem hossa, czasem bessa a czasem nawet walka o przetrwanie (czego nikomu nie życze, np. mieć rodzinę i brak funduszy na cokolwiek, bo trzeba wrzucić do garnka). *2

W nas samcyh satanizm ewoluował : z wyobrażenia, które szukało siebie (z nuta mrocznej fantazji) do realiów rzeczywistej materii, gdzie szukamy miejsca na to by owy bagaż doświadczeń wykorzystać i zmaterializować. Dorośliśmy drodzy Sataniści *5, już nie szukamy bajkowego mrocznego wirażu, nie potrzebujemy przykazań, wyznacznych dla tego true satanizmu, przestało nas interesować wertowanie dalej filozofii w te i wewte *4.

Poznaliśmy już doświadczająć siebie i Ci true co żyli w pełni mają ten bagaż doświadczeń.....pytasz mnie co dalej ?

- skoro wszystko takie oczywiste, już nie bawi, nie daje tych samych bodzców i brak ci sensu w tym co powinno być najsilniejszą podstawą. I co z takiego satanizmu, skoro cieńkie nauki praw, prawd i zasad, znikają jak pozbawiona życia mgła, która nie może dać samowiedzy R oparcia, pewności, ze jest się czymś realnym. No bo poznałem, coś się kończy, coś zaczyna - początek z końcem łatwo pomylić i przeoczyć ten piękny moment, gdzie podstawa - nasiono, kiełkuje z płaskiego Malkuth i daje drzewo, które sam zasadziłeś by rosło w góre. Każdy z nas wątpi to nawet dobrze.

Co dalej ?

Jak to co, jestem nadal młodym wilkiem, którego część wchodzi końcową formę drogi satanizmu, czyli transormacje w samego Daibła czy Szatana.

Diabeł (definicja z tarota) - ogromna siła władajaca planem fizycznym, która bez oparcia duchowego dąrzy do materializacji.

Do sedna, tyczy się to nas dwóch ale i nie tylko....wkraczamy w dorosłe życie, samodzielne życie *4. Rozpoczynając nowa forma satanizmu - satanizm dorosłego życia.

Wchodzę w ten etap jako młody Diabeł M, który ma doświadczenia, ma co zmaterializować i wykorzystać. Nie potrzeba mi satanizmu definicyjnego, ja już siebie poznałem - stałem się samowiedzą - nie muszę się nazywać satanistą. Niesprawiedliwe fatum, kazało mi płacić za każdą chwile szczęścia gdy tylko byłem niewinny, teraz jest już inaczej : dostałem szanse czy jestem na etapie gdzie samowiedza M rzuca się w spiralny wir życia, urzeczywistaniając w nim czystą indywidualność. Szczęscie i wolność nie przyjdą z zewnątrz. Nie tylko samoweidza M zajmie się budowaniem własnego szczęścia i wolności co bezpośrednio będzie rozkoszować się nimi. Biorąć sobie życie tak jak zrywa się dojrzały owoc, który w tym samym stopniu chce być zerwany, jeżeli daje się zerwać.

Krótko odpowiadając - dalej zaczyna się etap życia w pełni na własny rachunek, w którym, dzięki przymiotom diabelskim, które poznałem na swojej drodze doświadczając - bede, mądrzejszy, cwańszy, sprytniejszy, szybszy, piekielnie inteligetny a przedewszstkim życiowo sprawny czy sprawniejszy od przecietnego tradycjonalisty. Ma to coś, co pomaga mi się najlepiej i łatwo dogadać, mam to coś co pozwala mi gromadzić w okół siebie ludzi. Mam na tyle odwagi by podjąc rozsądne ryzyko przynoszące zysk. Jestem dominująca osobowością, która umie dostosować otoczenie do siebie. Nie boje się zacząć żyć i wygrać zycię - toteż wiem czego chce. Chce robić to co przynosi mi przyjemność, wraz z odpowiedzialnością za obowiązek (rzecz mniej przyjemna) na który się sam zdecyduje.

> Satanizm jakąś tam rolę odegrał ale czy ma jeszcze przyszłość?

Tommorow is to day. Dla mnie ma, może dlatego że każdy ma swój specyficzny satanizm. Dzięki mojemu mam sumienie wolne od sztucznej moralności, jedyne co z niego pozostało - to głos który krzyczy bądź silny, słabi się poddają a to wstyd. I still don`t give a fuck. Z resztą ja to kiedyś opisałem, idealnie wraz z tym co dalej, szkoda, że nikt tego nie poczuł, może wytłumacze. Obraz satanistycznej spirali, stanowi droge od egocentrycznego środka - więzienia ja do wyjścia na zewnątrz. Dalej jest życie samodzielne i wykorzystanie przymiotów diabelskich, które poznało się na satanistycznej drodze.

Jakby poznawać diabła, by w końcu poświęcić diabła na rzecz diabła (siebie). Czy inaczej boga dla boga (siebie).

I tak przebudzony z miejsca drzemki, czuje znów środek (odczuwam nie czuje), czuje, że żyje. Jestem znów środkiem, a może jest to, to źródło, które prawdy najbliżej i które akurat mnie wylosowało i nauczyło jak z siebie korzystać także dla siebie. Wylosowane Ja - urzeczywistnione indywiduum w spiralnym wirze życia z morza indywiduum - które sam wybrałem.

"Biorąc sobie życie tak jak zrywa się ten dojrzały owoc, który w tym samym stopniu chce być zerwany, jeżeli oczywiście daje się zerwać."

"going...................................................................................."

> No więc? Dokąd to idzie i jaką ma przyszłość??

Ad * 1 (konsekwencje za czyny życia dorosłego, czasem upadek)

Większość satanistów, których znam, było ludzmi z dużymi problemami w domach z mocną dozą patologii, uciekającymi spod parasola dobroci wręcz na siłe. Byli drugą czarną częścią jajka, która wykluła się za wcześnie, chcąc zwojować cały zły świat. Starali się byc zawsze w zbuntowanej *3 opozycji (często głupiej) na rzecz indywidualizmu i własnego zdania. Jeden z przymiotów diabła, który pokazywał palcem na własne wnętrze mówiąc --> Ja - (wywyższony egocentryzm, dający zaczątek pod egoizm, co nie zawsze musi iść w parze). Uparte osły nie popuściły. Idąc za zasadą, świat jest zły skrzywił mnie - teraz ja go wyprostuje. Niewiedza, mała swiadomość, silniejsze osobniki czesto konfrontacje życia codziennego - sprawiały, że upadali na dno obnażenii ze swoimi słabościami w realnym świetle, które wcześniej przysłaniała im duma z pychą.

Będąc na dnie M - miał ochotę zapłakać, popaść w pokory sidła, jednak pokazywałem bogu takiego wała, mówiąć sobie I still don`t give a fuck. Co mnie nie zabiło czyniło mnie silniejszym. Zmieniłem się prawdziwie na własnej skórze doświadczałem, tak właśnie dorastałem.

Do czego zmierzam, że satanista M (czy mnie podobni), poznajać siebie, przyjmował wielkie lekcje, wielkie gleby, wielkie upadki - jeżeli bilans emocji (przeżyć) wyjaśnia się -> bo wszyscy wznosimy się i spadamy jak akcje na giełbie gdzie wypadkowa daje zero. M błędów w dorosłym życiu nie popełnii wiele, czy doświadczenia pozwolą mu popełnić ich znacznie mniej, niż człowiekowi, którego wiedza na temat życia to jedynie teorie z książek i czyste definicje, względnie co mamusia i tradycja przekazała. Nie, nie neguje zdobywania, wiedzy ---> popieram je, jednak wiedza musi wypływać prawdziwie wraz z przeżytą chwilą (praktyką poparta true teorią z wnetrza), inaczej jest tylko informacją, która dostałą się do pamięci krótkotrwałej i może wyparować. Zwiedzając pewne obszary (gdzieś bardzo zadaleko, gdzie przeciętny smiertelik nie trafia) w stanach również psychodelicznych, mogę powiedzieć, że rozumiem, choć nie wiem skąd rzeczy o, których inni czytali jedynie w książkach. Te rzeczy żyją we mnie, stanowiąć prawdziwą wiedze i doświadczenie, które przyszło w bólach na dnie. Idąc dalej w dorosłe życie, mniej sytuacji mnie zaskoczy, sprawniej bede sobie radził, pamiętająć momenty przejebu w które sam satanista M się pchał, trudne wyda się błache a mnie pozostanie uśmiech (light) na twarzy. Doświadczenie pozwoli mi nabrać dystansu do przeciwności i bez zbednej emocji (poza ever optimistic one) jej sprostać. Tradycyjna częsc białego w czasie wyklutego jajka (jakiś inny typowy), choć ma zdrowiej wraz z minimalna świadomością pod kopuła - będzie zmuszona zacząć uczyć się na własnych błędach, na co mało już czasu w dorosłym życiu.

Ad * 2 Przykład nawiązuje do satanizmu bo jeden zacznie się umartwiać nad sobą - miałcząć do boga o pomoc, umartwiając się nad sobą, przy okazji szukając winnych za swoje bagno, bo tak katolsko łatwiej. A drugi nasz dorosły satanista M, zacznie działać bo zrozumie swój obowiązek i że jedyna moc boska - sprawcza jest w nim w środku - powstanie i zacznie działać, podług swojej woli. Już samodzielnie na twardym gruncie, na własnych nogach i na swój rachunek.

Ad * 3 Satanizm, zawsze był buntem na wstępie - inaczej to nie satanizm, to jest akurat pewne. Teraz po co ten bunt ?

Wraz z pierwszym narysowaniem pentagramu na piasku, tak się zaczeła moja przygoda nikt mnie nie urabiał. Symbol ten coś otwiera w głowie, przynajmniej mnie się pojawiły dziwne zdolności o których nie miałem pojęcia, od tańca po rysunek, mówienie wierszem i podobne przymioty diabelskości, dające możliwość ekspresji siebie na zewnątrz a może narzędzia manipulacji. Jedną z rzeczy która się objawia, to pasma więzów, które ograniczają. Często pierwotny bunt jest głupi, przeciwko każdemu autorytetowi, na złość starym, itd.... (choć korzystnie nie zawsze się na tym wychodziło, jak w przypadku delikatnego kompromisu) i nie jest to złe, jest to tylko źle rozumiane. Sprowadza się do :

- zabicia boga na zewnątrz (w celu odnalezienia - własnej boskości, wiary w siebie, że ma się samemu moc kreowania rzeczywistości, szczególnie tej najbliższej i to podług własnej woli. Zasada świat mnie skrzywił ja go wyprostuje, zaczyna działać u dorosłego satanisty, gdzie młokosa m prowadziła do upadku. M umie dostosować już otoczenie do siebie, dzięki dominującej osobowości, która stawiała na swoim. A osobowośc ta płynie ze zbuntowanych interakcji. )

- zabicie boga wewnątrz siebie (bo każdy w sobie nosi wroga, którego eliminacja pozwala ostatecznie pogodzic się z sobą. Ładnie było to obrazowane w filmie Fight Club i dochodzimy do momentu już nie walcze. Jak pisał Łysiak. Pewnego dnia spojrzałem w lustro wzrokiem spokojnym i przerażonym za razem, rozumiejącym wszsytko, jakby ślady mojej wędrówki przebiegały przez martwe piaski pustyni w nieskończoność. Niczym węże czczone w Afryce, za to że łbem brzuchem i ogonem mają stały kontakt z glebą, stajać się jednością z macierzą.

- wszelakie wymiary bunty, które mogą zapobiec dominacji na wolną jednostką i jej wolą - wykorzystujacy szef, itd...

Ad * 4 Chciałbym tu zwrócić uwagę na ułude satanizmu definicyjnego. Właśnie satanizm, tam miał ramy, których ja nie rozumiałem...wyglądało to dla mnie "stworzyli boga na swoje podobieństwo" - ludzie.

Więc streszczając spirale, od słow słabo pamiętam,

Pierwszym etapem jest poznanie, czy świadomosc siebie. Satanista daje akcent egocentrycznie na ja, a diabeł go więzi. Jest to dobry etap zdobywania wiedzy i doświadczeń, coś co już mamy za sobą i gdzie pytasz co dalej ?

Doszedłem kiedyś do wniosku, ze ja to włąściwie, kazda chwila i doświadczenie, gdyż każdy ten moment tworzył mnie jakim jestem na bieżąco Tu i Teraz. Definicje boga są zbedne, jak odwracanie się za siebie na kartke na której pisze właśnie tak jest. Mówienie o sobie jestem chuj wie kim, jest ułudnym wyobrażeniem, które nie stanowi o byciu sobą (wiadomo nie mówie np. jestem doktorem, bo zdobyłem tytuł naukowy). Więc jestem tym co indywidualnie przeżyłem w moim mnemaniu, czego zdefiniowac sie nie da, gdyż każda chwila nadal mnie tworzy znów na bieząco i tak poznaje i się rozwijam (zmiana jest ciągła, cóż chwile ulotne są czas tak szybko pędzi). Satanizm definicyjny to ułuda. Nawiązałem również do tego, że tworzy nas to co przeżyliśmy true, co odczuliśmy jako część siebie w danej chwili....nie sama myśl czy zamysł.

* 5 Większość mojej refleksji bierze źródło w ostatnim temacie Feliks-Oxa - samodzielność. I trafił bo jestem również na tym etapie, pewnej zmiany. Jak pisał Kęmpiński (Medyczne Wydawnictwo Naukowe) - większość czegoś co nazywam schizą, bierze swój lęk w niepewności względem przyszłości. Ja również się boje, sprzedać owce, jak alchemiczny Santiago ruszając na pustynie. Sprzedaż owa symbolizowała odcięcie się od przeszłości - pozostawienie jej far away, jakby świadomość, że nie ma do czego wracać i oglądać się za siebie. Owszem mam obawy nowy świat, nowa praca, piętno samodzielnego wyboru i radzenia sobie a przedewszystkim chęć do radzenia sobie. Co mnie różni od Felik-Oxa, to że z jego słów biła jakaś pierdolona słabość, coś czym się brzydze - brakowała mu kluczowej chęci. Bedzie się babrał w swoim mirażu i beczał.

Osobiście czuje się gotowy - na dorosły satanizm. Chce iść do przodu ku nowej przygodzie i chociaż mam obawy - to I still don`t give a fuck i chetnie podejme to ryzyko. Nie ma co się łamać, trzeba stawiać kolejne kroki nawet gdy nam ducha oślepi i chcieć wygrać.

I tak pozbyłem się kamienia, paląc liść w martwym lesie.

Wróć