Po omówieniu sygili i serwitorów kolej przyszła na główne danie - godformy. Czym zatem one są? Odpowiedź tkwi poniekąd w samym terminie. Godforma to forma boga, rodzaj bardzo mocnego archetypu zakorzenionego w samym jądrze ludzkich potrzeb emocjonalnych. Kiedy przyjrzymy się wielu mitologiom i porównamy je z łatwością ukażą się naszym oczom pewne podobieństwa postaci w nich występujących. Trudno jest znaleźć taką mitologię, w której nie byłoby jakiegoś stwórcy, boga wojny, mądrości itp. itd. mnożyć można to bez końca. Głównym powodem występowania tych zbieżności jest specyfika ludzkiego mózgu, który niezależnie od miejsca na tej planecie zawsze jest podobnie zbudowany, podobnie czuje, podobny świat obserwuje i podobnych bogów sobie tworzy. Kiedyś tworzenie bogów wynikało z ludzkiego praktycyzmu. Człowiek, który miał wiele rzeczy na głowie - polowanie, szukanie schronienia, ubranie itd. nie miał ani możliwości, ani ochoty bezproduktywnie zastanawiać się skąd się bierze piorun. Tworząc boga za to odpowiedzialnego znajdował najszybsze wyjście z odpowiedzi na to pytanie i nie musiał już dalej męczyć się nad odpowiedzią.
Podobnie jak wzmiankowany człowiek, myślało wielu jemu podobnych. Tak powstały godformy. Z czasem zaczęło się ich pojawiać coraz więcej. Rzeczony człowiek pewnego dnia mógł np. zauważyć, że jego współplemieniec został porażony przez piorun - wytłumaczył to sobie w oczywisty sposób jako karę boską; inny z kolei mógł takie uderzenie przeżyć. Jako taki stawał się wybrańcem bogów - tym, którego miał propagować ich kult. Zostawał kapłanem. Kapłani mają to do siebie, że zwykle mało robią, a dużo myślą - tak powstały boskie panteony, legendy, opowieści, rytuały i ofiary itd. Narodziły się z potrzeby serca i kieszeni. Dalej wszystko już potoczyło się dość szybko.
Najistotniejszą jednak rzeczą, jaka powstała wraz ze wszystkimi wcześniej wymienionymi elementami jest wiara w same godformy. Ludzie słuchali kapłanów, wierzyli w ich słowa, a ich wiara jednostkowa, pomnożona przez skumulowaną potęgę wiary całych narodów powoływała do życia faktyczne byty - stokroć potężniejsze niż te, którymi się dotychczas zajmowaliśmy. To jest podstawowa różnica między godformami a niższymi bytami. Godformy nie są tworzone przez pojedynczych ludzi by służyć woli maga. Najczęściej pojawia się pogląd, że jest odwrotnie. To mag przez wytrwałą służbę godformie (można przez to rozumieć bardzo wiele - od modlitwy, przez studiowanie mitologii, aż do na przykład astralnego jednoczenia się z godformą) zostaje przez nią obdarzony łaską, która umożliwia spełnianie jego woli. Kiedy mag przyzywa godformę wysyła link w stronę archetypu zakorzenionego w zbiorowej podświadomości, którego nie stworzył i którego nie może zmienić - musi dostosować się do reguł i powiązań, które godformie już zostały przypisane. Dobrym przewodnikiem po tym jest Liber 777. Dobrą rzeczą jest też wybranie sobie jakiegoś konkretnego systemu wierzeń, w którym będziesz się poruszał i dobre go poznanie. Powinien on być w miarę kompleksowy i zawierać pełny wachlarz godform, które mogą się przydać przy różnych okazjach.
Po co jednak pracować z godformami - jest to przecież w jakiś sposób ograniczająca, czasem nawet bardzo i na pierwszy rzut oka to ograniczenie kłóci się z samą ideą magii chaosu. Odpowiedź jest zasadniczo jedna - dla potęgi. Jeśli do tej pory bawiłeś się tylko serwitorami lub sygilami to lizałeś lizaka przez papierek. Są to dobre metody, ale w zderzeniu ze spektakularnością sukcesów przy pracy z godformami są niczym. Uświadom sobie, że używając godform przyzywasz bogów, z definicji samej nie ma na świecie nic potężniejszego. Godformy nadają się świetnie do załatwiania spraw długoterminowych i pochłaniających dużo energii, chociaż ja używam ich do bardzo wielu rzeczy doraźnych. Wszystko zależy od tego, jakie godformy przyzywasz (niektóre nigdy nie pozwolą ci się do siebie mocno zbliżyć) i ile wiary wkładasz w to, co czynisz.
Pamiętać musisz o jednym. Każdy byt, nawet godforma to nic innego jak projekcja twojej psychiki. Tutaj wielu chaotów popełnia błąd kardynalny. Kiedy piszą o godformach stwierdzają, że są one dobrym środkiem do osiągnięcia celów, gdyż wyzwalają te pokłady ludzkiej mocy, w które człowiek sam z siebie nigdy nie uwierzy. Piszą także, że jest to uzasadnienie jedynej dostępnej rytualnej formy obcowania z godformami - modlitwy. Z doświadczenia własnego tą tezę obalam. Z godformami pracuję już ładne parę lat i klasyczna forma modlitwy nigdy (przynajmniej w stanie kontrolowanej magicznej świadomości, a nie głębokiego transu) mi się nie zdarzyła. Bogów przyzywam, prowadzę dialog, a nie bezsensowny monolog, mówię głośno, wyraźnie jak równy do równego, ponieważ doskonale zdaję sobie sprawę z samej istoty godform. Kiedy ja wiem czym ona w istocie jest, ona także wie, wie także, że moja wiara w moc własną jest wyznacznikiem jej mocy, a godformy, podobnie jak wszystkie inne astralne byty wiary i mocy pożądają. W ten sposób obie strony wiedzą, co jest grane. Jest to rodzaj metody kija i marchewki - daj mi czego pragnę, a dam ci energię, jeśli nie dasz zacznę wątpić i stracisz podwójnie. Trzeba tu jednak postępować z całą stanowczością i być pewnym siebie, a przy tym często cholernie ostrożnym. Trzeba ważyć słowa i jednocześnie mówić (niekoniecznie na głos) z serca, spontanicznie - to trudna sztuka. I jeszcze jedno. Pod żadnym pozorem nie wynoś się ponad wezwane siły. Kiedy przemawiasz z pozycji psa wysłuchają cię lub nie, kiedy przemawiasz z pozycji godnego tego zaszczytu będą zdumione, ale jednocześnie zaciekawione - wysłuchają cię i mogą zaakceptować gdyż same są dumne. Kiedy zaczniesz być arogancki – w najlepszym razie cię oleją. Ta metoda idealnie sprawdza się w przypadku bardzo potężnych godform historycznych, które ukształtowane zostały setki, tysiące lat temu i teraz nie mają już wyznawców, albo mają ich bardzo mało. Godformy obecnie na topie są najczęściej aroganckie i kapryśne - dlatego ja ich raczej nie używam. Drugim powodem jest fakt, że teraz prym wiodą kulty monoteistyczne.
Jeśli jesteś osobą, która faktycznie w moc wiary własnej nie potrafi do końca uwierzyć, lub jeśli boisz się stosować podaną wyżej metodę lub jeśli masz nieszczęście być przywiązanym niewolniczo do współczesnego systemu religijnego to musisz pójść ścieżką modlitwy. Także i tutaj musisz pamiętać, że to, do czego się modlisz pochodzi z twojego wnętrza. Modlitwa powinna być tutaj formą naładowanego mocą rytuału odprawionego do konkretnego bóstwa lub grupy bóstw o podobnym znaczeniu mitologicznym. Imiona mitologicznych bóstw w istocie są tylko różnymi terminami na ten sam (i tu UWAGA! musi być ten sam, a nie podobny - nie wzywaj Lilith gdy pragniesz duchowej miłości) archetyp. Możesz wybrać jedno lub kilka - jak wolisz. Rytuał modlitewny odprawiasz według wszelkich prawideł, które na temat jego odprawiania znalazłeś. Są tu oczywiście racjonalne odstępstwa - wielu dawnych bogów chciało krwawych ofiar. To sobie daruj. Możesz ofiarować własną krew - to chyba najbardziej kompromisowe wyjście. Zasadniczo cały rytuał to już magia ceremonialna, która ma swoje prawidła. Staraj się jak najbardziej zbliżyć do opisu rytuału, jaki znalazłeś, o ile to oczywiście możliwe. Są godformy, które wymagają tyle złota, srebra i kadzideł, że lepiej sobie te punkty programu opuścić. Jak nic nie znalazłeś rób "na czuja", komplikuj, stwórz jakąś wymyślną inwokację, dobierz muzykę, strój, pomieszczenie (lub świeże powietrze) itd. Przede wszystkim - wierz najmocniej jak potrafisz, że twa modlitwa zostanie wysłuchana. Wierz w czasie rytuału, potem (jak to u chaotów bywa) możesz śmiać się z samego siebie, jeśli chcesz.
Inną formą pracy z godformami jest jednoczenie się z nimi. Szczególnie dobrze wychodzi to z godformami odpowiadającymi za przyrodę. Jeśli chcesz to zrobić idź do lasu. Wejdź głęboko, tam, gdzie nie będzie już wyraźnych śladów ludzi, ani odgłosów motoryzacji. Wczuj się i zacznij przyzywać boga, którego wybrałeś na przykład Pana lub Carnunnosa. Mów, że chcesz poczuć się częścią tego, co cię otacza, poczuj zew natury - tego uczucia nie da się pomylić z żadnym innym. Patrzysz jak sowa, słuchasz jak wilk, stąpasz jak kot, czujesz krążenie soków pod korami drzew, zdaje ci się, że jesteś całym jednym wielkim pulsującym lasem. UWAGA! Nie radzę zbyt głębokiej integracji, na przykład z Kali, jak to się może skończyć nie trudno się domyśleć...
Mam nadzieję, że ten tekst odpowiedział przynajmniej na niektóre wątpliwości. Praca z godformami może naprawdę dawać ogromną frajdę i poczucie mocy, której nie jest w stanie dać nic innego. Mam też nadzieję, że teraz będziesz już wiedzieć, czym naprawdę są bogowie i wszelki fanatyzm religijny doczeka się w tobie porządnego banishingu śmiechem.