Satanizm współczesny : Satanorium.pl

Podzielony tematycznie zbiór tekstów, zawierający eseje, tłumaczenia klasycznych tekstów, rozmaite opracowania bądź próbki poezji.
Miejsce przeznaczone dla zarejestrowanych użytkowników, służace dyskusji, wymianie poglądów, a także swobodnym towarzyskim rozmowom.
Pokaźny zbiór opisów symboli, jakie wykształciły się w świadomości zbiorowej na przestrzeni dziejów z naciskiem na symbole mniej lub bardziej związane z satanizmem.
Katalog miejsc w sieci, godnych polecenia i ciekawych. Zbiór został uporządkowany według kategorii, gdzie między innymi znajdziemy prywatne witryny użytkowników jak i duże portale tematyczne.
Symbolika
Lotos, Czakry, Kundalini
symbol

Zasadniczego alfabetu, całej tantrycznej tradycji uczy doktryna o siedmiu "kołach" (czakrach) albo lotosach systemu Jogi Kundalini. kundalin - okrągły, spiralny, skręcający, zwijający, tworzy żeński rzeczownik oznaczający węża. W tym kontekście termin ten odnosi się do postaci zwiniętej samicy węża - wężowej bogini, substancji nie grubej lecz subtelnej - który, odrętwiały i senny, przebywa, jak należy sobie wyobrazić, pierwszym z siedmiu, w pobliżu podstawy kręgosłupa.

Celem Jogi jest zatem pobudzenie węża, podniesienie jego głowy i wyniesienie go wzdłuż subtelnego nerwu czy kanału kręgosłupa do tzw. "lotosu o tysiącu płatków" (sahasrara) na szczycie głowy. Ta osiowa kolumna lub kanał, który zwie się suszumna (bogaty w szczęcie), jest otoczony i przecinany przez dwa inne: biały zwany jako id (orzeźwienie, strumień) wijący się ku górze od lewego jądro do prawej dziurki w nosie i kojarzony z orzeźwiającymi nektarami "księżycowymi" energiami psyche i czerwony, zwany pingala (podobny słońcu), ciągnący się od prawego jądra do lewej dziurki w nosie, o energii słonecznej, ognistej, wysuszającej i niszczącej niczym słoneczny upał tropików.

Pierwszym zadaniem Jogina jest zjednoczenie energii tych przeciwstawnych mocy z rozwijająca się wężową królową. Ona wznosząc się od najniższego do najwyższego, przejdzie przez pięć pośrednich centrum lotosowych i pobudzi je, a wraz z każdym przebudzeniem psychika o osobowość praktykującego ulęgać będzie całościowym i fundamentalnym przemianom.

Zatem zacznijmy od początku: Należy usiąść w doskonale wyważonej pozycji pełnej spokoju (tak zwanej "pozycji lotosu"), aby zacząć regulować oddech. Teoria psychologiczna leżąca u podstaw tego podstawowego ćwiczenia mówi, że umysł, czyli "moc umysłu" (manas) i oddech, czyli "moc oddechu" (prana) łączą się i w rzeczywistości są tym samym. Kiedy człowiek się denerwuje, lub kiedy ulega erotycznemu pożądaniu, wówczas zmienia się jego oddech. W spoczynku oddech stabilizuje się. Toteż kontrola oddechu jest kontrolą uczuć i emocji; może również służyć jako czynnik regulujący umysł. Właśnie dlatego we wszystkich poważnych wschodnich praktykach przemiany umysłu pranajama, "kontrola oddechu", jest ćwiczeniem zasadniczym. Uspokajając oddech, można odpowiednio uspokoić umysł, a powstałe w ten sposób nasycenie krwi tlenem wpływa ponadto na pewne zachodzące w ciele procesy chemiczne, które przynoszą przewidywalne skutki. Otóż oddychanie to wyda się nieco dziwne. Należy wdychać powietrze prawą dziurką w nosie, wyobrażając sobie, że spływa ono białym, czyli "księżycowym" kanałem kręgowym, o nazwie ida, niejako oczyszczając go. Odliczając, należy na moment wstrzymać oddech, a potem wydychać powietrze wychodzące przez pingala, śniady "słoneczny" kanał. Następnie: wdech przez lewą dziurkę i, po wstrzymaniu oddechu, wydech przez prawą dziurkę; i tak dalej, ściśle w rytm odliczeń. W ten sposób umysł się uspokoi, a cały system nerwowy zostanie oczyszczony; aż wkrótce, pewnego pięknego dnia, człowiek poczuje poruszenie wężowej bogini. Mówiono mi, że niektórzy jogini w chwili, gdy odczuwają jej przebudzenie, odpychają się rękami od ziemi i, uniesieni odrobinę w swoich lotosowych pozycjach, uderzają o ziemię, aby zwiniętej królowej dać fizyczny impuls, który mógłby ją poruszyć. Przebudzenie i podniesienie opisuje się w tekstach w kategoriach całkowicie fizycznych, odnoszą się one jednak do wspomnianej już "subtelnej" materii fizycznej, nie zaś do grubej materii, ku której skierowane są obserwacje naszych naukowców. Jak stwierdził Alan Danielou w zwięzłej książeczce Yaga: The Method of Reintegration: "Hindus będzie zatem mówić tak samo o ludziachi o istotach subtelnych, miesza on geografię boskich światów i ziemskich kontynentów; i nie widzi między nimi braku ciągłości, wręcz przeciwnie, doskonałe dopasowanie; albowiem dla niego światy te spotykają się w wielu punktach, a przejście od jednego do drugiego jest proste dla tych, którzy mają klucz". Prawie to samo można powiedzieć o bez mała każdej mitologicznie ustrukturowanej, przednaukowej tradycji zamierzchłej przeszłości. A zatem udało nam się poruszyć wężową królową: pójdźmy teraz za nią w górę kręgosłupa, który w jodze traktowany jest jako mikrokosmiczny odpowiednik makrokosmicznej osi wszechświata. Jego lotosowe etapy są więc odpowiednikami wielopiętrowych "zikkuratów", zaś jego wierzchołek, wysokiej małżeńskiej komnaty księżycowych i słonecznych świateł.

Czakra 1 - Muladhara (kolor czerwony tradycja zachodnia)

Lotos u podstawy suszumny, określany mianem "Korzennego Wsparcia" (Muladhara) przedstawiany został w kolorze karmazynowym, z czterema płatkami, a na każdym z nich umieszczona jest sanskrycka sylaba (czytając zgodnie z ruchem wskazówek zegara, od prawego górnego płatka: vam, śam, sham, sam). Sylaby te rozumieć należy jako fonetyczne odpowiedniki aspektów duchowej energii działającej na tym poziomie. W białym środku znajduje się żółty kwadrat symbolizujący żywioł ziemi, a w nim biały słoń wymachujący siedmioma trąbami. Jest to Ajrawata, mityczny wehikuł Indry, wedyjskiego króla bogów, tutaj niosący na grzbiecie znak sylaby lam, która - jak pisze Woodroffe - "w grubym brzmieniu odzwierciedlać ma subtelne brzmienie, utworzone przez wibracje sił w tym centrum". Słoń, kontynuuje Woodroffe, jest symbolem siły, niewzruszoności i trwałości ziemi, ale jest także skazaną na przemierzanie ziemi chmurą, która wzniesie się w powietrze natychmiast, gdy tylko wyzwoli się z obecnego stanu. Władającym bóstwem uwidocznionym w tym najniższym centrum jest Brahma, stwórca świata, którego śakti, bogini Sawitri, jest personifikacją słonecznego światła. Na grzbiecie słonia znajduje się trójkąt skierowany wierzchołkiem w dół, symbolizujący łono (joni) bogini-matki wszechświata, a wewnątrz tego "miasta o trzech stronach", tej "postaci pożądania", widzimy pierwszy czy podstawowy boski fallus (lingam) Śiwy-męskiej zasady wszechświata. Biała wężowa bogini, Kundalini, "zgrabna jak łodyga lotosu", owinięta jest trzy i pół raza wokół tego lingamu, uśpiona i zakrywająca głową wrota Brahm. Ściśle rzecz biorąc, owo centrum u podstawy ludzkiego ciała znajduje się dokładnie w połowie drogi między odbytem a genitaliami, a duchowa energia tego miejsca jest najmniej intensywna. Odpowiadający temu centrum pogląd na świat to niewyszukany materializm rządzący się "nagimi faktami"; sztuka to sentymentalny naturalizm, a psychologia, opisana odpowiednio w kategoriach behawioralnych, jest reaktywna. Na tym poziomie nie ma żadnej żądzy życia, żadnego wyraźnego impulsu rozwoju; jest po prostu letargiczne lgnięcie do życia, to właśnie ów zawzięty uścisk, który ostatecznie musi zostać rozluźniony, by duch mógł wyzwolić się ze swego prymitywnego pragnienia, aby tylko być. Kundalini na tym poziomie można porównać do smoka, jako że smoki --- jak mawiają znawcy - mają skłonność do gromadzenia i pilnowania rzeczy; przedmioty, które lubią gromadzić i strzec, to klejnoty i piękne młode dziewczęta. Smoki nie mogą zrobić z nich użytku, lecz po prostu lgną do nich, skutkiem czego bogactwa ich skarbca pozostają bezużyteczne - stracone dla nich i dla świata. Na tym poziomie wężowa królowa Kundalini jest więźniem własnego letargu. Nie może przekazać życiu, że w jej władaniu pozostaje wszelka radość, ani nawet nie zdaje sobie z tego sprawy; toteż nie zwalnia ona swego uścisku i nie odchodzi. Jej głównym mottem jest uparte "Tu jestem, tu zostaję". Zatem jogin musi na tym poziomie rozluźnić zimny, smoczy uścisk swego uśpionego ducha i wyzwolić niewolnicę klejnotów, swą śakti - aby wzniosła się ku wyższym sferom, na których stanie się ona jego duchową nauczycielką i powiedzie go ku błogości nieśmiertelnego życia poza snem.

Czakra 2 - Swadhiśthana (pomarańcz)

Drugi z kolei lotos, określany mianem Swadhiśthana - "Jej szczególne domostwo" - znajduje się na poziomie genitaliów. Jest to cynobrowy lotos o sześciu płatkach noszących sylaby bam, bham, mam, yam, ram i lam. Żywiołem tego centrum jest woda. Jego wewnętrzne pole ma kształt sierpa księżyca, wewnątrz którego znajduje się mitologiczny morski potwór znany jako Makara, podtrzymujący znak wodnej sylaby vam. Jest to nasienny dźwięk wedyjskiego boga Waruny, władcy rytmicznego porządku wszechświata. Hinduistycznym bóstwem przewodnim jest tutaj Wisznu w chwale młodości, ubrany na żółto i trzymający w ręku pętlę. Obok niego siedzi gniewna forma jego śakti - Rakini - o kolorze niebieskiego lotosu, trzymająca w czterech rękach lotos, bęben, ostry topór wojenny i włócznię. Ze wściekłością obnaża zęby, jej troje oczu płonie czerwienią, a jej umysł jest w uniesieniu po wypiciu nektaru. Gdy Kundalini jest aktywna na tym poziomie, wyłącznym celem życia jest seksualność. Nie tylko każdy akt i każda myśl są motywowane seksualnie (czy to jako środek seksualnego spełnienia, czy to jako kompensująca sublimacja niezaspokojonego popędu seksualnego), ale wszystko, co się widzi i słyszy, z konieczności interpretowane jest - świadomie lub nie - jako symbol motywów seksualnych. Energia psychiczna, by tak rzec, ma tu charakter freudowskiego libido. Mity, bogowie i rytuały religijne rozumiane i doświadczane są w kategoriach seksualnych. Tak naprawdę istnieje całe mrowie mitów i rytuałów dotyczących bezpośrednio spraw związanych z tym ważnym centrum życiowym - rytuały płodności, małżeństwa, święta orgiastyczne itd. - i Freudowskie podejście do ich odczytania i wyjaśnienia nie jest być może całkiem niewłaściwe. Ale według nauki tantrycznej - mimo że obsesja energii życiowych oddziałujących z tego psychologicznego centrum ma charakter seksualny - seksualność nie jest pierwotną podstawą, celem czy nawet jedyną życiową motywacją. Konsekwentnie, każde utrwalenie na tym poziomie jest patologiczne, a wszystko przypomina zablokowaną, udręczoną ofiarę seksualności. Lecz jeśli przypomina także seksuologa, to jakie jest prawdopodobieństwo wyleczenia? Metoda kundalini polega raczej na afirmatywnym uznaniu siły i doniosłości tego centrum, na tym, by pozwolić energiom na przepływanie przez nie, aby w naturalny sposób dążyły do innych celów w wyższych centrach "przepełnionej szczęściem" suszumny.

Czakra 3 - Manipura (żółty)

Trzecia czakra, na poziomie pępka, nazywa się Manipura , "Miasto świecącego klejnotu", gdyż jest płomienna, gorąca i jasna. Tutaj energia zmienia się w przemoc, a jej celem jest wykorzystanie, zawładnięcie, zagarnięcie świata w siebie i objęcie go na własność. Odpowiednikiem tego w zachodniej psychologii byłaby Adlerowska "wola mocy". Albowiem teraz nawet seksualność staje się możliwością zagarnięcia, podboju, samoutwierdzenia, a często także zemsty. Lotos ma dziesięć płatków, ciemnych niczym brzemienne deszczem chmury burzowe, niosących nasienne sylaby dam, dham, nam, tam, tham, dam, dham, nam, pam i pham. Jego centralny trójkąt na białym polu ze znakami swastyk po bokach symbolizuje żywioł ognia, świecąc niczym wschodzące słońce. Baran, zwierzę symbolizujące tę czakrę, jest wehikułem Agniego, wedyjskiego boga ognia ofiarnego, i nosi na grzbiecie sylabę ram, która jest nasienną sylabą albo dźwiękową formą tego boga i jego ognistego żywiołu. Przewodnim bóstwem hinduistycznym jest Śiwa w swej strasznej postaci ascety pomazanego prochami stosów pogrzebowych, siedzący na swoim białym byku, Nandi. Obok niego znajduje się jego bogini Śakti na tronie z rubinowego lotosu, w swojej szkaradnej postaci Lakini. Lakini jest niebieska, ma trzy twarze, a na każdej z nich z troje oczu; jej gniewny aspekt podkreślają sterczące zęby. Uwielbia mięso: jej piersi skąpane są w tłuszczu i krwi kapiących z jej żarłocznych szczęk; a jednak jest ona promienna, wytwornie ozdobiona, znajduje się w stanie uniesienia po wypiciu ambrozji. Jest to bogini, która ma pieczę nad wszelkimi rytuałami ofiar z człowieka i nad polami bitewni. Patrzenie na nią jest przerażające niczym spoglądanie na śmierć, a jednak dla swoich wyznawców jest pełna wdzięku, piękna i słodka jak życie.

***

Wszystkie te trzy niższe czakry wiążą się z naiwnym sposobem życia człowieka, człowieka zwróconego na zewnątrz: ze sposobami życia kochanków, wojowników, budowniczych, zdobywców. Radości i smutki tych poziomów są funkcjami osiągnięć w świecie zewnętrznym: co ludzie o mnie myślą, co zyskałem, co straciłem. Na przestrzeni dziejów ludzkości tych, którzy funkcjonowali tylko na tych poziomach (a była ich, rzecz jasna, większość), ujarzmiano, wpajając im nadrzędne znaczenie obowiązków i wartości społecznych, wzmacnianych nie tylko przez autorytet świecki, ale także przez wspaniałe mity o niekwestionowanej władzy boskiej, do której każdy ład społeczny - każdy na swój sposób - miał sobie rościć prawo. Gdziekolwiek motywacje związane z pierwszymi trzema czakrami nie były skutecznie kontrolowane, człowiek - jak powiadają dawne teksty - "stawał się człowiekowi wilkiem". Ale religia operująca tylko na tych poziomach, mająca niewiele lub zgoła nic wspólnego ze stymulowaniem wewnętrznych, mistycznych urzeczywistnień, z trudem zasługuje na swe miano - jest ona ledwie uzupełnieniem policyjnej władzy, oferującym jako dodatek do etycznych zasad i rad abstrakcyjne pocieszenie w obliczu strat życiowych i obietnic przyszłych nagród za dobrze wypełnione obowiązki społeczne. Dlatego interpretowanie obrazowania, mocy i wartości wyższych czakr w kategoriach wartości owych niższych systemów oznaczałoby fatalną dezinterpretację, tym samym zaś utratę wewnętrznych związków z całą historią i dziedzictwem życia duchowego ludzkości.

Czakra 4 - Anahata (zielony)

Wznosimy się zatem do czwartej czakry, na poziom serca, gdzie rozpoczyna się to, co Dante określił mianem La Vita Nuova, "Nowe życie". Centrum to nazywa się Anahata, "Nie Uderzona", jest to bowiem miejsce, gdzie słychać dźwięk, "którego nie wydają żadne dwie rzeczy uderzające o siebie". Każdy zwykle słyszany dźwięk powstaje przez uderzenie dwóch rzeczy o siebie; na przykład dźwięk głosu powstaje, kiedy powietrze uderza o struny głosowe. Jedyny dźwięk, który nie powstaje w ten sposób, jest dźwiękiem twórczej energii wszechświata; by tak rzec, pomruk pustki, która jest wobec rzeczy uprzednia, rzeczy są zaś jej osadami. Dźwięk ten dobiega niejako z wnętrza - z wnętrza siebie i równocześnie z wnętrza przestrzeni. Jest to dźwięk poza ciszą, słyszany jako OM (bardzo głęboko intonowany, jak mi powiedziano, gdzieś w pobliżu C poniżej dolnego C). "OM" w postaci tańczącego Siwy pozycja głowy, rąk i podniesionej stopy przywodzi na myśl zarys tego znaku - oznaczyłoby to, że gdy objawia się ów bóg, rozbrzmiewa dźwięk cudu istnienia. OM jest interpretowane jako dźwięk nasienny, dźwięk energii, śakti, wszystkich istot; w tym znaczeniu analizujemy go poniżej, idąc tropem wizjonerów i nauczycieli. Po pierwsze, skoro samogłoska O w sanskrycie traktowana jest jako zbitka A i U, sylaba OM może też być pisana jako AUM -w tej augumentatywnej formie określa się ją mianem sylaby czterech żywiołów: A, U, M i CISZY, która zalega przed, po i wokół, z której ona powstaje i w którą z powrotem zapada - tak jak wszechświat rodzący się z pustki i do niej powracający. "A" wymawia się z otwartą krtanią; "D" przenosi dźwięk do przodu; a potem "M", wymawiane nieco przez nos, doprowadza do złączenia warg. Tak wymówione "ADM" wypełnia całe usta dźwiękiem i zwiera (jak się powiada) wszystkie samogłoski. Co więcej, skoro spółgłoski traktowane są w tym myśleniu jako przerwy w dźwiękach samogłosek, to w wymówionym "ADM" zawierać się muszą nasiona wszystkich słów, w tym również nasienne dźwięki wszystkich rzeczy. Zatem, jak powiadają, słowa są tylko fragmentami czy cząstkami "ADM", tak jak wszystkie formy są tylko cząstkami owej jednej Formy form, którą można ujrzeć wtedy, gdy pomarszczona powierzchnia umysłu uspokoi się w jodze I, odpowiednio, "ADM" jest jednym dźwiękiem wymawianym we wszystkich możliwych odmianach na płatkach ciągu Kundalini. W perspektywie alegorycznej rozpoczynająca "ADM" głoska "A" przedstawiać ma pole i stan świadomości dziennej, w którym przedmioty, utkane z "grubej materii" ("sthula"), oddzielone są zarówno od siebie nawzajem, jak i od świadomości, która je postrzega. W tym planie doświadczenia ja nie jestem tobą, ani to nie jest tamtym, A nie jest nie-A; przyczyna i skutek, Bóg i jego świat nie są tym samym, a wszystkie twierdzenia mistyczne są absurdalne. Co więcej, gwoli ujrzenia grubych przedmiotów ze sfery światła dziennego, musi powstać sytuacja, w której będą one oświetlone z zewnątrz, gdyż nie świecą one same z siebie, oczywiście poza ogniem, błyskawicami, gwiazdami i słońcem wskazującymi na wrota do innego porządku istnienia. Cokolwiek postrzegają na jawie zmysły, już wcześniej musiało stać się bytem i z tego względu należy do przeszłości. Toteż nauka, mądrość świadomości dziennej i "nagich faktów", mogą być jedynie wiedzą o tym, co już się stało, albo o tym, co ma się w przyszłości powtórzyć i kontynuować przeszłość. To, co nieprzewidywalnie twórcze i natychmiastowo obecne, jest jej światłu niedostępne. W ten sposób dotarliśmy do litery" D", która ma przedstawiać pole i stan świadomości snu, gdzie - mimo że podmiot i przedmiot mogą wydawać się odrębne i wzajemnie od siebie oddzielone - są one właściwie jednym i tym samym. Śpiący jest zaskoczony, a nawet przestraszony swoim snem, nie wiedząc, co on oznacza; a jednak nawet gdy śpi, sam go tworzy, toteż dwa aspekty jednego podmiotu bawią się tu w chowanego: jeden w twórczym działaniu, drugi w połowicznej niewiedzy. Co więcej, przedmioty w tym świecie snu, byty z "subtelnej materii"(sukszma), świecą same z siebie i szybko zmieniają kształty, należą zatem do porządku ognia i promiennej natury bogów. W istocie, indoeuropejski rdzeń "div", od którego wywodzą się łacińskie "deus", greckie "Zeus,, jak również sanskryckie "deva" (wszystkie znaczą "bóstwo"), oznacza świecić", albowiem bogowie, tak jak postacie ze snu, świecą własnym światłem. Są oni makrokosmicznymi odpowiednikami obrazów sennych, personifikacjami tych samych mocy natury, które przejawiają się w snach; a zatem na tym planie dwa światy - mikrokosmosu i makrokosmosu, wnętrza i zewnętrza, tego, co jednostkowe, i tego, co zbiorowe, tego, co poszczególne, i tego, co ogólne - stanowią jedno. Jednostkowy sen otwiera się na powszechny mit, a bogowie zstępują w wizji ku śniącemu jako powracające aspekty jego samego.

Mitologie to w rzeczy samej publiczne sny, które pobudzają i kształtują społeczeństwa; i na odwrót, sny jednostki to małe mity prywatnych bogów, anty-bogów i strażniczych mocy, które pobudzają i kształtują jednostkę : objawienia rzeczywistych lęków, pożądań, celów i wartości, które nieświadomie porządkują życie jednostki. Zatem na poziomie świadomości snu indywiduum znajduje się w błyskawicznym, bezpośrednim twórczym teraz swego życia, doświadczając owych aktywujących sił, które we właściwym czasie wywołają nieprzewidywalne zdarzenia w porządku świadomości dnia i będą tam postrzegane i doświadczane jako "fakty". A zatem jeśli "A" odnosi się do świadomości dnia, grubych przedmiotów i tego, co już się stało (przeszłości), "U" odnosi się zaś do świadomości snu, subtelnych przedmiotów i tego, co się staje (teraźniejszości), to "M" odnosi się do Głębokiego Snu Bez Marzeń Sennych, gdzie (jak mówimy) "zagubiliśmy" świadomość, a umysł jest "niezróżnicowaną treścią albo kontinuum świadomości nieuwarunkowanej", zagubionej w ciemności. To, co na jawie świadome jest tylko tego, co już się stało, a we śnie tego, co się właśnie staje, w Głębokim Śnie Bez Marzeń Sennych oderwane jest od wszelkich zobowiązań, przez co powraca do owego pierwotnego, niezróżnicowanego i nieskonkretyzowanego stanu utajenia, chaosu albo potencjalności, z którego wszystko, co kiedykolwiek nastąpi, musi się w odpowiednim czasie wyłonić. Lecz niestety! Umysł, w którym zawiera się wszystko, pogrążony jest we śnie. Jak opisuje to upaniszada Czandogja: "Tak jak człowiek, nie znając miejsca, nieustannie wokół krąży, złotego skarbu nie odnajdując, podobnie wszystkie stworzenia, choć dzień po dniu w kierunku światła Brahmy wędrują, nie odnajdują go". Carl Gustav Jung ujmuje to następująco: "Głębsze pokłady psyche tracą swą indywidualną niepowtarzalność, kiedy wycofują się dalej i dalej w ciemność. Jeszcze niżej, by tak rzec, kiedy docierają one do autonomicznych systemów czynnościowych, wzmaga się ich charakter zbiorowy, aż zuniwersalizują się i wygasną w materii ciała, czyli po prostu w substancjach chemicznych. Węgiel ciała jest po prostu węglem, Otóż na dnie psyche znajduje się po prostu świat". Podsumowując: celem każdego jogina jest osiągnięcie tej sfery na jawie; zatopienie się tam, gdzie uwaga nie może już spocząć na tym czy tamtym przedmiocie (tak ze świata jawy jak i ze świata snu), lecz spotyka się wrodzone światło, które w budyjskiej tradycji nazywane jest Światłem Macierzyńskim. A owa niepojęta sfera niezróżnicowanej świadomości, doświadczana nie jako wygaszenie, ale jako nieograniczone światło, odnosi się do czwartego elementu sylaby "AUM": do Ciszy, która jest przed, po, wewnątrz i wokół dźwięczącej sylaby. Jest ciszą, słowa jej bowiem nie dosięgają, odnosząc się tylko nazw, form i relacji przedmiotów czy to ze świata jawy, czy snu. A zatem dźwięk "AUM", którego "nie wydają żadne dwie rzeczy uderzające o siebie", unoszący się jak gdyby w łonie ciszy, jest nasiennym dźwiękiem tworzenia, który usłyszeć można wtedy, gdy wznosząca się Kundalini osiąga poziom serca"". Albowiem właśnie tam - jak powiadają - oczekuje Wielka Jaźń, a wrota otwierają się na pustkę. Lotos o dwunastu czerwonych płatkach, oznaczonych sylabami "kam", "kham", "gam", "gham", "ngam", "cham", "chham", "jam", "jham", "nyam", "tam" i "tham", związany jest z żywiołem powietrza. W jego jasnoczerwonym centrum znajdują się dwa zazębiające się, przydymione trójkąty, oznaczające "połączenie" i zawierające ich nasienną sylabę "yam" umieszczoną ponad gazelą, która jest szybkim jak wiatr zwierzęciem wedyjskiego boga-wiatru Waju. Kobiecy trójkąt wewnątrz tej litery zawiera lingarn świecący jak złoto, zaś hinduistycznym bóstwem opiekuńczym jest Śiwa w łagodnym, spełniającym-życzenia aspekcie. Jego Sakti, znana tu jako Kakini, wznosi w dwóch rękach pętlę i czaszkę, natomiast jej dwie pozostałe ręce ułożone są w geście "spełniania życzeń" oraz "nieustraszenia i zapewnienia ochrony". Zaraz poniżej tego lotosu serca narysowany jest mniejszy, zewnętrzny lotos, znajdujący się mniej więcej na wysokości splotu słonecznego i ukazujący zdobny ołtarz z wyobrażeniem Drzewa Spełniania Życzeń. Albowiem właśnie tutaj słyszy się w ciszy pierwsze odgłosy dźwięku" OM", a sarn ten dźwięk jest Drzewem Spełniania Życzeń. Raz usłyszany, dźwięk ten można rozpoznać już wszędzie, i nie musimy już poszukiwać tego, co dla nas dobre. Jest to tutaj - wewnątrz - i wskroś wszelkich rzeczy, wszelkiej przestrzeni. Możemy teraz spocząć w pokoju, rezygnując z naszej walki o osiągnięcia, miłość, władzę i dobro. Tak w każdym razie by to się przedstawiało na początku.

Czakra 5 - Wiśuddha (błękit)

Kiedy już usłyszymy donośny tajemny dźwięk, serce pożądać będzie jedynie poznania go w sposób pełniejszy, usłyszenia go nie za pośrednictwem rzeczy i nie tylko podczas szczególnych szczęśliwych chwil, lecz bezpośrednio i na zawsze. Osiągnięcie tego celu to zadanie związane kolejną czakrą , piątą, znajdującą się na poziomie krtani i określaną mianem Wiśuddha = "Oczyszczona", "Kiedy Kundalini osiągnie ten poziom" - "wierny pragnie jedynie rozmawiać z Bogiem i jego tylko słuchać" Lotos ma szesnaście płatków w kolorze przydymionej purpury, na każdym z nich znajduje się jedna z szesnastu sanskryckich samogłosek, mianowicie: "am", "am", "im", "fm", "um", "um", "rm", "fm", "trm", "tfm", "em", "aim", "om", "aum", "am" i "ab". Pośrodku wewnętrznego, czysto białego trójkąta znajduje się biały dysk, księżyc w pełni, a na nim sylaba "ham", odnosząca się do żywiołu przestrzeni czy eteru, spoczywająca na grzbiecie białego słonia. Opiekunem tego centrum jest Śiwa w swej hermafrodytycznej postaci znanej jako Ardhanareśwara, "Półkobiecy Pan", o pięciu twarzach, ubrany w skórę tygrysa, z dziesięcioma promienistymi ramionami. Jedna z rąk znajduje się w geście "nieustraszenia i zapewnienia ochrony", a pozostałe ukazują jego trójząb, topór wojenny, miecz i piorun, ogień, wężowy pierścień, dzwonek, oścień i pętlę, natomiast stojąca obok bogini, tutaj zwana Śakini, trzyma w swych czterech rękach łuk, strzałę, pętlę i oścień. "Ten obszar" - powiada tantryczny tekst - "stanowi przejście do Wielkiego Wyzwolenia". Miejsce to na różne sposoby przedstawiają mity i legendy o świecie jako progu, gdzie czuwają przerażający Strażnicy Bramy, śpiewają Syreny, Zderzające się Skały spotykają się ze sobą, zaś statek wyrusza do Krainy Bez Powrotu, Krainy Poniżej Fal, Krainy Wiecznej Młodości. A jednak - poucza Katha - "Ostra jest krawędź miecza, ciężka do przejścia"

Jogin na poziomie oczyszczającej piątej czakry, gdy usiłuje oczyścić swą świadomość z niepokojów związanych ze światem rzeczy drugorzędnych, gdy - wolny od zasłon - pragnie doświadczyć głosu i światła Władcy, który jest Bytem i Stawaniem Się wszechświata, ma do dyspozycji znaczną liczbę środków służących do osiągnięcia tego celu. Istnieje na przykład praktyka zwana "jogą ciepła" albo "jogą ognia", dawniej praktykowana w Tybecie i znana tam jako Dumo (gTum-Mo) - oznacza to "wściekłą kobietę, która potrafi zniszczyć wszelkie pożądania i namiętności"; zastanawiam się, czy klasyczne legendy o menadach, które ścięły głowę Orfeuszowi nie mogącemu przestać myśleć o utraconej Eurydyce, nie są utajonym odniesieniem do pewnej ezoterycznej tajemnicy tego rodzaju. Joga ta wymaga przede wszystkim aktywacji energii z czakry na poziomie pępka, Manipury (trzeciej czakry) - ma się to dokonać za sprawą specjalnej kontroli oddechu i wizualizacji wzmagającego się ognia w punkcie przecięcia (zaraz poniżej pępka) wszystkich trzech kanałów duchowych:

Na początku płonący język Dumo nie może być wizualizowany jako dłuższy niż szerokość palca; później z wolna osiąga długość dwóch, trzech i czterech szerokości palca. Płonący język Dumo jest cienki i długi, w kształcie skręconej igły albo długiego włosa świni; posiada także wszystkie cztery cechy czterech żywiołów - trwałość ziemi, mokrość wody, gorąco ognia i ruchliwość powietrza; wszakże jego wyjątkowa cecha nadal polega na wielkim żarze - za sprawą którego wyparować mogą tchnienia życiowe (prany) i wyłonić się może błogość. *****

Moce niższych czakr zostają tutaj uaktywnione i zintensyfikowane, celem zmuszenia ich do otwarcia i uwolnienia energii, które w sobie zawierają; ,są to energie, które w wyższych czakrach mają poprowadzić do spełnienia czysto duchowego. W tym wewnętrznym ćwiczeniu agresywne ognie trzeciej czakry zostają zwrócone do wewnątrz, przeciw wrogom, którzy nie znajdują się na zewnątrz, ale wewnątrz: wypalone mają być wszelkie zamieszkujące w nas przeszkody oddzielające od Macierzyńskiego Światła. Cienki jak igła ogień Dumo ma się wydłużyć od czakry na wysokości pępka do wyższych centrów, znajdujących się na wysokości głowy, aby uwolnić z nich nasienną rosę nektaru Gak się ją nazywa) wyobrażaną jako białe krople spływające wprost w ogień Dumo. Biały nerw, ida, zawiera owe nasienne krople, czerwony zaś, Pingala, ogień Dumo. Wyobrażenie to ma rzecz jasna charakter seksualny: kobiecy ogień przyjmuje i wchłania męskie nasienie. Co więcej, tantryczny tekst radzi: "Jeśli te środki zawiodą w drodze do wielkiej błogości, można zastosować Mudrę-Mądrości-Matki, wizualizując sobie akt seksualny z Dakinią i równocześnie wykorzystując oddech do rozniecenia ognia Dumo". A zatem w tej jodze zarówno energie popędu płciowego jak i wola mocy mogą posłużyć do zniszczenia i przekraczania ograniczeń niższego systemu popędów. Drugi rodzaj ćwiczenia w tej tybetańskiej praktyce znany jest jako "Joga iluzorycznego ciała"; celem jego jest uprzytomnienie sobie w doświadczeniu - a nie po prostu przyjęcie na wiarę tego, co się nam mówi - pustki wszystkich zjawisk. Należy się zastanowić nad własnym odbiciem w lustrze i rozważyć (radzi tekst): "jak obraz ów powstaje za sprawą kombinacji różnych czynników -lustra, ciała, światła, przestrzeni i tak dalej - a więc pod pewnymi warunkami. Jest to przedmiot "uwarunkowanego powstawania" (pratitja-samutpada), pozbawiony jakiejkolwiek substancjalnej jaźni - zjawiający się, a jednak pusty". Należy zatem przyjąć, że nasza jaźń jest w takim samym stopniu zjawiskiem. W ten sam sposób można też praktykować medytację na odgłosy echa. Należy udać się do jakiegoś miejsce, gdzie jest echo. "Potem głośno wykrzykuj miłe i niemiłe słowa chwalące cię lub oczerniające, i obserwuj przyjemne i nieprzyjemne reakcje. Praktykując tak, wkrótce zdasz sobie sprawę, że wszystkie słowa, miłe czy niemiłe, są równie złudne jak same odgłosy echa". W trzeciej jodze, znanej jako "Joga Snu", natychmiast zauważamy podobieństwo do pewnych współczesnych technik psychoterapeutycznych; jogin ma tu bowiem zwracać baczną uwagę na swoje sny, analizując je w relacji do swoich uczuć, myśli i innych reakcji. "Kiedy joginowi śni się koszmar, powinien strzec się nieuzasadnionego lęku, tłumacząc sobie: . Zachowując świadomość tego, powinien on deptać po ogniu, spacerować po wodzie, albo przemienić się w wielką ognistą kulę i uderzyć w serce przerażającego diabła czy zwierzęcia i spalić je na popiół". Następnie: Jogin, który rozpoznaje już swe marzenia senne bardzo dobrze i pewnie, może przejść do praktykowania Przemiany snów. Oznacza to, że w stanie snu powinien próbować przemienić swe ciało w ptaka, tygrysa, lwa, Brahmana, króla, dom, skałę, las [...], lub w cokolwiek zechce. Kiedy w praktyce tej uzyska biegłość, powinien przemienić się w Ciało swego Buddy Opiekuńczego w różnych formach: siedzącego albo stojącego, wielkiego lub małego i tak dalej. Powinien także przemieniać rzeczy, które widzi we śnie, w inne przedmioty - na przykład zwierzę - w człowieka, wodę - w ogień, ziemię - w przestrzeń, jedno - w wiele lub wiele - w jedno.

W końcu - i tutaj sens całości staje się jasny:

Joga Snu powinna być traktowana jako dodatek do Jogi Iluzorycznego Ciała .... albowiem w ten sposób przywiązanie do czasu, które wyraża się w dychotomii stanów snu i jawy, może zostać ostatecznie pokonane

"Joga w tym ciągu praktyk po iluzorycznych formach świata jawy i snu, jest "Jogą Światła". Należy w niej wizualizować własne ciało rozpuszczające się w sylabie centrum serca (w Tybecie sylabą tą jest "HUM"), a samą tę sylabę jako rozpuszczającą się w świetle. Istnieją cztery stopnie tego światła: (1) światło objawienia, (2) światło pomnażania, (3) światło osiągnięcia i (4) światło wrodzone. Co więcej, każdy, kto umie to uczynić, powinien przed samym pójściem spać skoncentrować się na czwartym z nich - świetle wrodzonym - i utrzymywać je, nawet zapadając w sen, rozpuszczając w tym świetle sny i ciemność. I tą drogą przejdzie jogin na jawie do stanu głębokiego snu bez marzeń sennych.

Wraz z wypełnieniem zadań piątej czakry przed doskonałym świętym otwiera się możliwość osiagnięcia dwóch stopni oświecenia: w czakrze szóstej, znanej jako sawikalpa samadhi, "uwarunkowane uniesienie", i ostatecznie, w czakrze najwyższej, siódmej, nirwakalpa samadhi, "nieuwarunkowane uniesienie". "Czy chcecie mówić o Bogu foremnym czy bezforemnym?". A oto słowa, które wypowiedział wielki Mistrz Eckhart, odnoszące się do przejścia z czakry szóstej do siódmej: "Ostatnim i najwyższym odejściem człowieka jest porzucenie Boga dla Boga"

Czakra 6 - Adźńa (granat)

Centrum pierwszej z tych dwóch ekstaz, znane jako lotos "Rozkazu", Adźńa, znajduje się ponad i pomiędzy brwiami. Ureus, wąż z portretów egipskich faraonów, przedstawiony jest, jakby wyłaniał się dokładnie z tego punktu czoła. Centrum to przedstawia się jako lotos o dwóch czystych, białych płatkach z sylabami "ham" i "ksham". Na białym lotosie, w pobliżu jego serca, siedzi świetlista sześciogłowa bogini Hakini, która trzyma w czterech ze swych sześciu rąk księgę, bębenek, koraliki i czaszkę, natomiast dwie ręce układa w gestach "nieustraszenia i zapewnienia ochrony" oraz "spełniania życzeń". Wewnątrz trójkąta joni znajduje się lingam Śiwy, świecący niczym "łańcuch błyskawic", wspierający znak sylaby "OM", której dźwięk jest tutaj w pełni słyszalny. Tutaj także zobaczyć można w wizji ostateczną postać Boga (boga siebie bez siebie).

Wraz z osiągnięciem przez umysł tego poziomu doświadcza się boskich objawień dniem i nocą. A jednak nawet i tu pozostaje szczątkowa świadomość "ja". Widząc wyjątkowe objawienia, człowiek wręcz szaleje z radości i pragnie zjednoczyć się z wszechprzenikającym Bóstwem, lecz nie może tego uczynić. Odczuwa się wtedy jakby możliwość dotknięcia światła, ale oddzielająca szyba zapobiega temu. Albowiem tam, gdzie jest "ty", tam też jest "ja", a ostatecznym celem mistyka jest tożsamość. Jeśli usuniemy podobną do szyby barierę, wówczas nasz Bóg i my sami eksplodujemy światłem, czystym światłem, jednym światłem, poza nazwami i formami, poza myślą i doświadczeniem, a nawet poza pojęciami "bytu" i "niebytu". "Dusza będąca w Bogu" - "nie ma nic wspólnego z niczym i nic wspólnego z czymś". I raz jeszcze: "Staje się ona [dusza] jednym z Bogiem, a nie - zjednoczona"

Czakra 7 - Sahasrara (purpura)

Sanskrycki termin Nirguna Brahman - "brahman bez właściwości" - odnosi się do urzeczywistnienia w tej czakrze. Jej lotos, Sahasrara, ,,0 tysiącu płatków", zwrócony jest koroną w dół, śląc promienie nektaru lśniące bardziej niż księżyc; natomiast w jego centrum, świecącym jak błyskawica, znajduje się najwyższy trójkąt jogi, wewnątrz którego znajduje się dobrze ukryta i trudna do osiągnięcia wielka i jaśniejąca pustka, której w tajemnicy służą wszyscy bogowie.




Inspiracje Joseph Campbell