Czytelnia
May
Alter-Ham-Let
Ciżemki miękkie nie pisną słówka Ziołom rosnącym przy scieżce A z pewnej dłoni czarna ampułka Żmiję pozdrawia uśmiechem. Zapach ziół starych i win zatrutych drażni przez chwilę liść drzewa, gdy z metalowej, ciepłej ampułki fluid dłoń w ucho wylewa. I król otworzył zmartwione oczy, nim je przykryła dłoń śmierci i, by król nie dał zdradzie wyrazu, musnęła je dłoń mordercy. Trzeba odwrócić się i uciekać, gdy już ofiary krew ścięta jadem. Może TE drzewa oczy nie mają... OFELIA CZEKA Z OBIADEM.