Satanizm współczesny : Satanorium.pl

Podzielony tematycznie zbiór tekstów, zawierający eseje, tłumaczenia klasycznych tekstów, rozmaite opracowania bądź próbki poezji.
Miejsce przeznaczone dla zarejestrowanych użytkowników, służace dyskusji, wymianie poglądów, a także swobodnym towarzyskim rozmowom.
Pokaźny zbiór opisów symboli, jakie wykształciły się w świadomości zbiorowej na przestrzeni dziejów z naciskiem na symbole mniej lub bardziej związane z satanizmem.
Katalog miejsc w sieci, godnych polecenia i ciekawych. Zbiór został uporządkowany według kategorii, gdzie między innymi znajdziemy prywatne witryny użytkowników jak i duże portale tematyczne.
Czytelnia
Timothy Leary
E - Siedem języków Boga
Wykład na temat doświadczeń religijnych w sesjach psychodelicznych. Artykuł ten jest pierwszym rozdziałem "Polityki ekstazy" - książki wydanej w Polsce nakładem Wydawnictwa EJB.

przekład: Robert Palusiński

SIEDEM JĘZYKÓW BOGA0

Podłączenie

Bardzo dawno, wiele lat temu, pewnego słonecznego popołudnia w Cuernavaca villa, spożyłem siedem tak zwanych świętych grzybów, które otrzymałem od naukowca z University of Mexico. Przez następnych pięć godzin zostałem ogarnięty przez doświadczenie, korę możnaby opisywać wieloma ekstrawaganckimi metaforami, lecz które było, ponad wszystko i bez żadnych wątpliwości, najgłębszym religijnym doświadczeniem mojego życia. Relacje dotyczące osobistych wglądów, jakkolwiek pasjonujące, stanowią zawsze indywidualną i względną historię osoby opowiadającej o swoim doświadczeniu i tym samym mają generalnie małe znaczenie. Stąd zatem rodzą się pytania: "Dlaczego?" i "Co z tym dalej począć?"

Istnieje wiele predyspozycji - intelektualnych, emocjonalnych, duchowych, społecznych - które stwarzają u jednej jednostki gotowość do odczucia dramatycznego doświadczenia otwierającego-umysł i które innych prowadzą do wycofania się z nowo poznanych poziomów świadomości. Odkrycie, że mózg człowieka posiada nieskończoną liczbę zdolności oraz że może działać w niespotykanych wymiarach czaso-przestrzennych, spowodowało, że poczułem się uradowany, przerażony i całkowicie przekonany o tym, że oto obudziłem się z długiego ontologicznego snu. Ten nagły blask przebudzenia jest nazywany "podłączeniem się".

Dostrojenie

Głęboko transcendentne doświadczenie powinno w swoim potencjale pobudzić zmiany w człowieku i przemienić jego życie. Od czasu mojego oświecenia w sierpniu 1960, poświęciłem większość mojej energii próbie zrozumienia niezgłębionych możliwości układu nerwowego człowieka i na uczynieniu tych wglądów dostępnymi dla innych.

Ten biochemiczny i (dla mnie) sakramentalny rytuał powtarzałem setki razy i niemal za każdym razem byłem ogarnięty przez religijne objawienie równie wstrząsające, jak moje pierwsze doświadczenie. Podczas tego okresu miałem szczęście współpracować nad tym zagadnieniem z setkami naukowców i uczonych, którzy przyłączali się do pracy nad naszymi różnymi projektami badawczymi. W naszych ośrodkach badawczych w Harvardzie, w Meksyku i w Millbrook zaaranżowaliśmy doświadczenia transcendencji dla wielu tysięcy osób, posiadających przeróżne doświadczenie życiowe, włączając w to ponad 200 osób "zawodowo" zajmujących się zagadnieniami religijnymi, z czego około połowa była wyznania Chrześcijańskiego lub Mojżeszowego, zaś druga połowa należała do wschodnich systemów religijnych.

Na tej liście znajduje się wielu dziekanów i profesorów wydziałów teologii, akademickich kapelanów, szefów fundacji religijnych, znanych wydawców książek i prasy o tematyce religijnej i wielu znakomitych filozofów religii. W powstałej w trakcie badań dokumentacji, znajduje się wielka ilość bardzo znamiennych raportów, korę zostaną opublikowane, gdy atmosfera polityczna stanie się bardziej tolerancyjna. W tej chwili można ostrożnie szacować, iż ponad 75% tych subiektywnych raportów opisuje intensywne mistyczno-religijne odczucia, zaś grubo ponad 50% osób oświadcza, że przeżyto najgłębsze duchowe doświadczenie w swoim życiu.

Wzmożone zainteresowanie badaniami prowadzonymi w Harvardzie, doprowadziło do stworzenia w 1962 r. nieformalnej grupy pastorów, teologów i psychologów pastoralnych, która spotykała się raz w miesiącu. Oprócz organizowania sesji psychodelicznych nastawionych na rozwój duchowy, jak również omawiania przygotowanych wyników badań, grupa ta dostarczyła "przewodników" do przeprowadzenia słynnego eksperymentu "Wielko-Piątkowego" i stała się zaczątkiem organizacji, które sponsorowały nasze badania nad rozwojem świadomości: IFIF (the International Federation for Intemal Freedom) - 1963, Fundacji Castalia 1963-66, oraz Ligi Swobodnego Ducha (Leage for Spirituał Discovery) 1966. Główny impuls, a zarazem inspiracja naszych badań i pracy płynęła z seminariów dotyczących religijnych aspektów tych doświadczeń i ten właśnie fakt spowodował poruszenie i alarm w kręgach świeckich i w środowisku psychiatrów.

Cud Wielkiego Piątku

Eksperyment Wielkopiątkowy, o którym niedawno pisały gazety, jako o "Cudzie w kaplicy Marsh", wymaga szerszego omówienia nie tylko jako przykład poważnego, kontrolowanego eksperymentu, przeprowadzonego przy udziale 30 odważnych ochotników, lecz również jako prawidłowo metodologicznie przeprowadzony dowód wykazujący religijne aspekty objawienia na drodze psychodelicznego doświadczenia. Ten eksperyment został opisany, jako część prac badawczych w pracy doktorskiej Waltera Pahnke, w tym czasie magistranta filozofii religii na uniwersytecie w Harvardzie. Pahnke, który przypadkowo był zarówno lekarzem medycyny, jak i absolwentem teologii, postanowił zbadać czy doświadczenie transcendencji, odczuwane podczas sesji psychodelicznych, jest podobne do doświadczeń mistycznych opisywanych przez świętych i słynnych mistyków. Podmiotem badania było 20 studentów teologii wybranych spośród grupy wolontariuszy. Zostali oni podzieleni na 5 grup po 4 osoby i każda z tych grup miała przed sesją spotkanie przygotowawczo-objaśniające. Do każdej grupy przydzielono po dwóch przewodników z odpowiednim psychodelicznym doświadczeniem. Tymi 10 przewodnikami byli profesorowie i studenci ostatnich lat Bostońskich uczelni.

Eksperyment został przeprowadzony w małej prywatnej kaplicy na Uniwersytecie Bostońskim i rozpoczął się ok. dwóch godzin przed północą w Wielki Piątek. Diakon kaplicy, Howard Thurman, który w tym czasie prowadził trzygodzinne nabożeństwo w położonej piętro wyżej głównej sali kościoła, odwiedził badanych na kilka minut przed rozpoczęciem mszy o północy i wygłosił krótką inspirującą mowę.

Dwie osoby w każdej grupie badanych oraz jeden z dwóch przewodników, otrzymali średnio mocną dawkę (30 mg) psylocybiny, syntezowanego chemicznie aktywnego składnika "świętych grzybów" meksykańskich. Pozostałe dwie osoby i drugi przewodnik otrzymali placebo, które wytwarzało przyjemne uboczne efekty somatyczne, ale które nie działały psychodelicznie. W eksperymencie zastosowano potrójnie ślepą próbę: ani badani, ani przewodnicy, ani prowadzący eksperyment nie wiedzieli kto otrzymał psylocybinę.

Dokładny opis tego fascynującego eksperymentu można znaleźć w pracy Pahnke'go, dostępnej w bibliotece Harvardu. Streszczając sprawę mogę powiedzieć, że wyniki badań w jasny sposób podtrzymują tezę, że przy odpowiednim przygotowaniu, w sprzyjającym i religijnie zaaranżowanym otoczeniu, osoby które były pod wpływem środka psychodelicznego opisywały doświadczenia mistyczne znacząco większe, niż grupa kontrolna stosująca placebo.

Nasze badania w sposób zarówno naturalny, jak i eksperymentalny wykazują, że jeżeli oczekiwania, przygotowania i otoczenie mają uduchowiony charakter, można się spodziewać intensywnie mistycznego, a nawet mającego charakter objawienia przeżycia wywołanego środkami psychodelicznymi. Te wyniki mogt} być w pewnym stopniu łączone ze stronniczością naszej grupy badawczej, która znajdując się w dosyć niebezpiecznej pozycji "na dalekim skrzydle" zajmuje się zarówno doświadczeniami duchowymi, jak i całkiem przyziemnymi, świeckimi i behewioralnymi, potencjalnymi możliwościami układu nerwowego. Jako że sytuujemy się w epistemologii psychologii naukowej (opis obiektywny), nasze podstawowe założenia ontologiczne są bliżej Junga niż Freuda, bardziej zbliżone do mistyków niż do teologów, bliższe Einsteina i Bohra niż Newtona. Aby sprawdzić wspomnianą wcześniej ewentualną stronniczość, prześledźmy pokrótce porównywalne pra- ce badawcze, przeprowadzone na tym polu przez inne grupy naukowców, wychodzących z bardziej konwencjonalnych założeń ontologicznych.

LSD może powodować stan religijnego uniesienia Psychiatra Oskar Janiger i psycholog Willliam McGlothlin opisali reakcje 194 badanych. Spośród nich 73 brało LSD jako część programu psychoterapii, pozostali w liczbie 121 byli ochotnikami. Nie należy oczekiwać wśród tych badanych nastawienia religijnego. Rezultaty, które są streszczeniem artykułu opublikowanego w Psychedelic Reuiew [2] wyglądają następująco: (na podstawie danych Janiger-McGlothlin - środowisko nie kształtowane "pro-religijnie", liczba badanych = 194)

TEMAT PROCENT

Wzrost zainteresowania kategoriami etycznymi, moralnymi: 35

Wzrost zainteresowania innymi kwestiami uniwersalnymi (znaczenie, sens życia): 48

Zmiany w poczuciu wartości: 48

LSD powinno być stosowane do uzyskiwania wiedzy o sobie: 75

ponownego odnajdywania sensu życia 58

pomocy we wzajemnym porozumieniu 42

Doświadczenie uzyskania korzyści trwających dłużej niż eksperyment. 58

Podczas dwóch innych eksperymentów, jednego przeprowadzonego przez Ditmana i inn., drugiego przez Savage i inn., użyto tych samych kwestionariuszy, co pozwoliło na analizę porównanwczą tych doświadczeń. Zarówno Ditman jak i Savage są psychiatrami, lecz kliniczne środowisko w przypadku tego drugiego było znacznie bardziej religijne (badanym pokazywano podczas sesji artykuły religijne itp.). Oto zestawienie pozycji poruszających kwestie religijne w ich kwestionariuszach:

kolumna pierwsza - Ditman (otoczenie przyjazne, liczba badanych = 74),

kolumna druga - Savage (otoczenie przyjazne, lekka stymulacja pro-religijna, liczba badanych = 96)

TEMAT PROCENT

Odczucie, że LSD było najwspanialszą rzeczą jak kiedykolwiek się mi zdarzyła: 49 85

Przeżyciem religijnym: 32 83

Cudowną świadomością istnienia Boga, albo wyższej siły, lub ostatecznej rzeczywistości: 40 90

Mamy zatem pięć naukowych eksperymentów, wykonanych przez wykwalifikowanych badaczy - czterech przyrodników: Leary i in.,[3] Sa- vage i in.,[4] Ditman i in.,[5] i Janiger-McGlothlin [6], oraz potrójnie ślepą próbę we wspomnianych wcześniej badaniach na Harvardzie. Dostarczają one danych pozwalających wykazać, że:

(l) jeżeli otoczenie jest przyjazne,ale nie wykazuje cech uduchowienia, osoby poddane psychodelicznemu doświadczeniu w 40-75% stwierdzą intensywne, powodujące zmiany w ich życiu, religijne doświadczenia oraz że (2) jeżeli otoczenie jest przyjazne i dostarcza bodźców duchowych - 40-90% doświadczy wrażeń mistycz- no-religijnych zbliżonych do objawienia. Trudno jest patrzeć na to, jak tego typu rezultaty badań mogą być zlekceważone przez te osoby, które zajmują się rozwojem duchowym i religijnym. Dane są tym bardziej interesujące, że eksperymenty miały miejsce w czasach (1962) gdy mistycyzm, indywidualna ekstaza religijna (jako przeciwieństwo do rutynowych powinności religijnych) były wysoce podejrzane i gdy klasyczne, bezpośrednie, niewerbalne środki objawienia i rozszerzania świadomości, takie jak medytacja, joga, głodówka, odosobnienia klasztorne oraz sakramentalne pożywienie i dragi, były otoczone atmosferą strachu, tajemnicy, społecznych zakazów, a nawet grozą uwięzienia. Dwustu profesjonalistów[7] o religijnej orientacji, którzy wspólnie z nami stosowali substancje psychodeliczne (wspomniani wcześniej) było odpowiedzialnymi, szanowanymi, rozważnymi i moralnie nieskazitelnymi postaciami, w pełni świadomymi kontrowersyjnej natury tych doświadczeń oraz tego, że z tego powodu może zostać zrujnowana ich reputacja i zawowdowa pozycja (co faktycznie miało miejsce, zaś niektórych z tych osób dotyka to również i teraz). Pozostańmy przy odczytaniu wyników: 75 procent - duchowe objawienie. Może być tak, że najbardziej intensywne objawienie duchowe, w celu wytworzenia najczulszego ostrza, podobnie jak najszlachetniejsze metale, wymaga ognia, "gorączki" sprzeciwiającej się policyjnej polityce. Gdy nadejdą takie czasy - a przyjdą na pewno - biochemiczne sakramenty, takie jak LSD będą rutynowo i powszechnie stosowane, jak muzyka organowa i kadzidło w celu osiągnięcia przeżycia religijnego, najprawdopodobniej druzgocący ego efekt dragów zostanie zmniejszony. Taki może być jeden z aspektów paradoksalnej natury religijnego doświadczenia.

Co to jest "Doświadczenie Religijne"?

Doświadczenie Religijne

Bez wątpienia zastanawiacie się nad znaczeniem tego określenia, tak często stosowanego w poprzednich wypowiedziach. Czy mogę zaproponować definicję?

Doświadczenie religijne jest ekstatycznym, niezaprzeczalnym przekonaniem, subiektywnym odkryciem odpowiedzi na siedem podstawowych kwestii duchowych.

Mogą się oczywiście przydarzyć całkowicie subiektywne i równie pewne odpowiedzi na pytania świeckie w rodzaju: Czy to właśnie tę dziewczynę kocham? Czy Fidel Castro jest niegodziwcem? Czy the Yankees są najlepszą drużyną baseballową? Ale takie zagadnienia, które nie dotyczą tych siedmiu podstawowych kwestii, chociaż głęboko nurtujące i wypływające z przekonań i wiary, należą do świeckiej grupy zagadnień i mogą zostać odróżnione od religijnych. Z kolei liturgiczne praktyki, rytuały, dogmaty i teologiczne spekulacje, mogą być i zbyt często bywają świeckie i całkowicie oddzielone od doświadczenia duchowości.

Czym jest tych 7 podstawowych zagadnień duchowych?

1. Kwestia Siły Sprawczej

Co jest podstawową energią kształtującą wszechświat - siłą sprawczą nadającą ruch galaktykom i cząsteczkom atomu? Gdzie i w jaki sposób to wszystko się zaczęło? Jak wygląda kosmiczny projekt? Kosmologia.

2. Kwestia Życia

Czym jest życie? Kiedy i jak się zaczęło? W jaki sposób ewoluuje? Dokąd zmierza? Genesis, biologia, ewolucja, genetyka.

3. Kwestia Istoty Ludzkiej

Kim jest człowiek? Skąd przychodzi? Jaki jest jego charakter i struktura?

Anatomia i fizjologia.

4. Kwestia Świadomości W jaki sposób człowiek odczuwa, doświadcza, poznaje? Epistemologia, neurologia.

5. Kwestia Ego

Kim jestem? Jakie jest moje duchowe, psychologiczne, społeczne miejsce w tym projekcie? Co powinienem w związku z tym robić? Psychologia społeczna.

6. Kwestia Emocji

Co powinienem odczuwać? Psychiatria. Psychologia osobowości.

7. Kwestia Ostatecznego Wyjścia

Jak się z tym wszystkim uporać? Anestezjologia (amatorska lub profesjonalna).

Eschatologia.

Choć można się nie zgodzić z tym wyliczeniem, uważam że najbardziej rozważne osoby - nie tylko filozofowie - mogą się zgodzić na podobną listę najbardziej istotnych zagadnień. Czyż nie jest tak, że największe religie - Wschodnie i monoteistyczne - mówią dokładnie o tych kwestiach? Kolejnym niezwykle istotnym faktem dotyczącym tych kwestii jest ciągła próba udzielenia na nie odpowiedzi, nie tylko przez wszystkie religie, ale także przez naukę. Rozpatrzcie ponownie te kwestie z punktu widzenia celów stawianych przed: (l) astronomią-fizyką, (2) biochemią, genetyką, paleontologią i teorią ewolucji, (3) anatomią i nauką o fizjologii, (4) neurologią, (5) socjologią, psychologią, (6) psychiatrią, (7) teologiczną eschatologią i anestezjologią.

Wszyscy jesteśmy świadomi nieszczęsnego faktu, że zarówno nauka jak i religia nazbyt często skierowana jest ku całkowicie laickim celom. Przeróżne naciski wpływają na to, że laboratoria i kościoły zapominają o tych podstawowych kwestiach i zamiast tego dostarczają poczucia zagubienia, iluzorycznej ochrony i narkotycznego komfortu. Większość z nas unika konfrontacji z tymi podstawowymi pytaniami, bez względu na to czy podpowiedzi pochodzą z obiektywnych badań naukowych czy z instytucji religijnych. Lecz jeżeli "czysta" nauka i religia zwrócą się ku tym samym podstawowym zagadnieniom, jaka będzie różnica pomiędzy tymi dwiema dziedzinami? Nauka jest systematycznie dokonywaną próbą odnotowywania i pomiaru procesu energetycznego oraz sekwencji zmian energii, korę zwiemy życiem. Celem jest znalezienie odpowiedzi na te podstawowe pytania w obiektywnych, obserwowalnych kategoriach, dzięki ogólnie dostępnym danym. Religia jest systematyczną próbą dostarczenia odpowiedzi na te same pytania, w sposób subiektywny, dzięki bezpośredniemu, pozbawionemu wątpliwości, osobistemu doświadczeniu.

Nauka jest systemem społecznym, który wykształca role, zasady, rytuały, wartości, języki, czasoprzestrzenne lokalizacje, potrzebne do dalszych poszukiwań tych celów, do obiektywnych i opisowych odpowiedzi na te pytania. Religia jest systemem społecznym, który wykształcił role, zasady, rytuały, wartości, język, czasoprzestrzenne usytuowanie, potrzebne do podążania za tymi samymi celami, do odpowiedzi na te pytania w sposób subiektywny, dzięki doświadczeniu objawienia. Nauka, która traci swoje ukierunkowania na te duchowe zagadnienia, która akceptuje inne cele (chociażby najbardziej popularne), staje się laicka, upolityczniona i wykazuje tendencję do przeciwstawiania się nowym odkryciom. Religia, która zaniedbuje dostarczania bezpośrednich, pochodzących z doświadczenia odpowiedzi na te duchowe pytania (która nie doprowadza do stanów ekstazy), staje się świecka, upolityczniona i skłania się ku zwalczaniu przejawów indywidualnego objawienia. Orientalista z Oxfordu E.C. Zaehner, którego formalizm nie zawsze jest równy jego tolerancji, wykazał, że doświadczenie oddzielone od dogmatu, często prowadzi do absurdu i całkowicie nieracjonalnych zachowań. Jak przy każdym tego rodzaju stwierdzeniu istnieje polaryzacja, gdzie przeciwieństwo jest równie prawdziwe: dogmat oddzielony od doświadczenia prowadzi często do absurdu i zachowania wyłącznie racjonalnego. Ci spośród nas, którzy poświęcili swoje życie badaniom nad świadomością, mieli możność zapoznać się z licznymi badaniami socjologicznymi, wykazującymi, że racjonalny umysł traci czas na interpretację swoich własnych argumentów. O politycznej sytuacji powiem więcej w późniejszych rozdziałach. Religia i nauka dostarczają podobnych odpowiedzi na te same podstawowe kwestie.

Chciałbym teraz przedstawić hipotezę mówiącą o tym, że te aspekty doświadczenia psychodelicznego, które badani opisują jako niewysławione i ekstatycznie religijne, wywołują bezpośrednią świadomość procesu energetycznego, będącego przedmiotem pomiarów fizyków, biochemików, fizjologów, neurologów, psychologów i psychiatrów. Wkraczamy tutaj na bardzo niepewny grunt. Czytając raporty osób opowiadających o doświadczeniu LSD, jesteśmy podwójnie ograniczeni. Po pierwsze, oni mogą używać tylko takiego słownika, jaki jest im znany i w większości nie posługują się naukową terminologią. Po drugie, my naukowcy odnajdujemy jedynie to, na co jesteśmy przygotowani natrafić i zbyt często formułujemy koncepcje w grubiańskim, psychologicznym żargonie: nastroje, emocje, systemy wartości, kategorie diagnozy, podziały społeczne, religijne frazesy.

Począwszy od 1962 r. rozmawiałem z tysiącami osób mających za sobą doświadczenie LSD; mistykami, sadhakami, okultystami, świętymi, pytając o ich halucynacje, wizje, objawienia, stany ekstazy, orgazmy, odjazdy, iluminacje, odloty, tripy, które mogą zostać przełożone nie tylko na język religii, psychiatrii, i psychologii, ale również na język fizyki i biologu.

l. Kwestia Siły Sprawczej

A. Naukowe odpowiedzi na to pytanie wymieniają stale prawa Newtona, nieoznaczoność kwantową, struktury atomowe i nuklearne. Dziś podstawowa energia jest lokowana wewnątrz nukleonu. Pośrodku atomu przeźroczysta sfera pustki, z rzadka zaludniona elektronami, centrum atomu jest skurczone do niewyobrażalnie małych rozmiarów: atom powiększony miliard razy miałby wielkość footballowego boiska, lecz jego nukleon nadal byłby trudno dostrzegalny - zwykły pyłek na samym środku. A jednak promieniowanie tego nukleonu roztacza pole elektryczne, które utrzymuje i kontroluje elektrony wokół niego [9] Niewiarygodna siła i złożoność oddziaływań operuje szybkościami i wymiarami przestrzennymi, których nasze konceptualne umysły nie są w stanie pojąć. Nieskończenie mały, a przecież pulsujący na zewnątrz potężną siecią elektrycznych sił - atom, cząsteczka, komórka, planeta, gwiazda: te wszystkie formy tańczą w nuklearnym rytmie.

Kosmiczny projekt jest siecią energii wirującą przez czasoprzestrzeń. 15 miliardów lat temu zaczęły się formować najstarsze ze znanych nam gwiazd. Wirujące dyski gazowych molekuł (kierowane rzecz jasna przez tą miniaturową, obracającą się, energię nukleonu) - tworzyły chmury, później podlegały kondensacji - splątana pajęczyna wirujących pól magnetycznych gromadziła się w gwiezdne formy, a każde z tych gwiezdnych skupisk łączyło się w swoim magnetycznym tańcu, ze swoim przyszłym systemem planetarnym i z każdą inną z pośród gwiazd w galaktyce, zaś każda galaktyka wiruje w zsynchronizowanej relacji z innymi galaktykami. Miliard galaktyk. Od 100 milionów do 100000 milionów gwiazd w galaktyce - co oznacza 100000 milionów systemów planetarnych w galaktyce, zaś każdy z tych systemów powoli krąży w swoim gwiezdnym cyklu, stwarzając możliwość powstania życia...

Pięć miliardów lat temu, powoli obracający się gwiezdny karzeł, którego nazywamy słońcem, stał się centrum dla pola wirującego materiału planetarnego. Została stworzona planeta ziemia. Za 5 miliardów lat wyczerpią się zapasy paliwa wodorowego na słońcu; planety zostaną pochłonięte przez ostateczną słoneczną eksplozję. Spopielone resztki naszego systemu planetarnego odpłyną w ciszy poprzez ciemną nieskończoność przestrzeni.

Czy wówczas zakończy się taniec? Chyba nie. Nasze maleńkie słoneczne światełko, będące jednym ze 100 miliardów słońc naszej galaktyki nie będzie zapewne zauważone. Nasza galaktyka jest jedną z miliarda galaktyk wirujących w tempie przewyższającym prędkość światła - każda z nich prawdopodobnie ulegnie wypaleniu i zostanie zastąpiona przez inną, zachowującą równowagę tańca.

Tutaj, w tych ciągle zmieniających się danych fizyki jądrowej i astronomii, znajduje się aktualna odpowiedź naukowa na pierwsze podstawowe pytanie

- materiał rzeczywiście wystarczający do stworzenia przerażającej kosmologii.

B. Relacje psychodeliczne często zawierają zdania, które wydają się opisywać subiektywnie doświadczane podobne zjawiska.

(a) Wielokrotnie wchodziłem i wychodziłem ze stanu w którym byłem tak zrelaksowany, iż czułem się otwarty na totalny przepływ ponad, wokół i poprzez moje ciało (więcej niż moje ciało).... Wszystkie przedmioty płynęły kroplami z biało-gorącym światłem lub elektrycznością, która przepływała w powietrzu. To było tak jakbyśmy patrzyli na świat właśnie mający się narodzić, oziębiający się, jego substancja i forma wciąż była plastyczna i zaledwie zaczynała twardnieć.

(b) Cielesność istnienia została zniszczona po tym, jak ciało stało się na tyle ciężkie, iż stało się to nie do zniesienia. Umysł wędrujący, poruszający się poprzez ekstatyczną pieśń, nieopisywalne krajobrazy. Jak może istnieć tak wiele poziomów światłości i stopni światła, światło za światłością? Wszystko jest oświeceniem.

(c) Stawałam się coraz bardziej świadoma wibracji - wibracji w moim ciele, harfa strun z których każda wydawała swój indywidualny ton. Stopniowo poczułam, że staję się jednością z wibracją kosmosu.... W tym wymiarze nie było form, ani bóstw, ani postaci - tylko błogość.

(d) Dominującą impresją było wrażenie wkraczania w sam rdzeń egzystencji. ... To było tak, jakby każdy z miliarda atomów doświadczenia, które w normalnych okolicznościach są niedostrzegalne, stał się pełnym wrażeń spełnionym istnieniem. Innym jasno odbieranym wrażeniem było odczucie kosmicznej względności. Prawdopodobnie nigdy nie uda się zebrać wszystkich wrażeń w jeden obejmujący wszystko przegląd. Może wszystko to co jest, to wiecznie trwały zbiór nieskończonej liczby subtelnych punktów widzenia, z których każdy zawiera całość ze swojej perspektywy. (e) Mogłem zobaczyć całą historię i ewolucję jaką przebył człowiek. Podążyłem w przyszłość i widziałem te stare cykle pokoju i wojny, dobre i złe czasy, wciąż powtarzające się i powiedziałem: "Znowu te same odwieczne historie. O Boże! To się musi zmienić" i pomyślałem o rozwoju człowieka od zwierzęcia do jego istoty duchowej. Ale nadal poruszałem się w przyszłości i ujrzałem całą planetę zniszczoną i cała historię, ewolucję i wysiłki człowieka obrócone wniwecz przez ten ostateczny destrukcyjny akt Boga.

Badani mówią o uczestnictwie i o łączeniu się z czystą energią, białym światłem; o doświadczaniu rozpadu makroskopowych obiektów i ich przemianie w wibrujące wzory, o uświadomieniu sobie, że wszystko jest tańcem cząsteczek o niewielkich rozmiarach i wrażliwości naszego systemu, wizjach pustki, eksplozjach końca świata, o cyklicznej naturze powstawania i rozpadu, itd. Nie mam potrzeby przepraszać za słabość i nieadekwatność tych słów. Po prostu nie mamy lepszego słownictwa opisującego te doświadczenia. Jeżeli Bóg zorganizowałby wam krótką wyprawę wewnątrz boskich działań, pozwalając dotrzeć do środka wirującego jądra atomu lub przemierzać galaktyki z szybkością światła, w jaki sposób po powrocie do swojego biura, dane by było wam opisać to, co z zapartym tchem mieliście okazję obejrzeć? Te metafory mogą brzmieć w sposób zbyt wyszukany lub zgoła nieistotny, ale po prostu zapytajcie kogoś, kto brał dużą dawkę LSD.

2. Kwestia Życia

A. Odpowiedź Naukowa:

Nasz system planetarny powstał około 5 miliardów lat temu i ma przed sobą około 5 miliardów lat. Jak nam wiadomo początki życia można datować na 2 miliardy lat wstecz. Innymi słowy, około 60% swojej egzystencji ziemia przetrwała bez form życia. Powoli lawa ulegała ochłodzeniu i erozji nieustannego przepływu wody. "Żyzny pełen minerałów muł stopniowo się osadzał, dając po raz pierwszy możliwość zakorzenienia się życia". Uderzenia błyskawic powodowały powstawanie kwasów aminowych, podstawowych cząstek tworzących życie. Następnie rozpoczęła się bezustanna produkcja molekuł proteinowych, niepoliczalna w swej liczbie, wciąż przekształcająca się w nowe formy. Różnorodność protein "wypełniających każdą kroplę wody w oceanach świata". Później protoplazma. Komórka. Wewnątrz komórki, niewyrażalne piękno i porządek.

Jeżeli stwierdzimy, że ciągła aktywność nowoczesnego miasta jest trudna do ogarnięcia, to należy stwierdzić, że w komórkach naszego ciała odbywa się nieskończenie bardziej skomplikowany proces - nieustannie działająca fabryka, zaopatrzenie w żywność, magazynowanie, komunikacja i zarządzanie.... Wszystko to ma miejsce w doskonałej harmonii, w kooperacji wszystkich uczestników żywego systemu, uregulowane do najmniejszego szczegółu [10].

Życie jest ciągłym cyklem powtórzeń, energii reprodukcji i transformacji. Ruchem, obrotem, trawieniem, zmianą. Jednostką życia jest komórka. Zaś matrycą jest kod genetyczny, dwa nukleinowe kwasy - długie, przeplata- jące się, zduplikowanę łańcuchy DNA i RNA - "które determinują stru- kturę żyjącej istoty".

Dokąd to zmierza? Dokładnie tak jak w starym Hinduskim micie o cyklicznym obiegu, astrofizycy mówią nam, że życie jest chwilową sekwencją, która wydarza się pośrodku cyklu planetarnego. Życie na ziemi zaczęło się około 3 miliardów O.P. ("od początku" naszego cyklu solarnego) i będzie trwać jeszcze jakieś 2 miliardy lat. Po tym czasie słoneczny piec stanie się tak gorący, że mniejsze planety (włączając w to Ziemię) zagotują się, napęcznieją i wypalą się. W innych systemach planetarnych czas tego cyklu może być inny, ale jego istota jest prawdopodobnie taka sama. Przychodzi zatem taki czas w historii temperatury naszej planety, że jest ona zdolna odżywiać liczne formy życia, zanim całe istnienie nie złączy się w końcowym, unifikującym ogniu. Są to dane wystarczające do powstania naprawdę przerażającej kosmogonii.

Płomień życia, który porusza każdą żywą formę, wliczając w to także ten zlepek komórek, który zwykło się nazywać waszym ja, wziął swój początek -jak już powiedzieliśmy - od maleńkiej jednokomórkowej iskierki dolnego prekambryjskiego mułu, po czym przechodził przez miarowe transformacje do coraz to bardziej złożonych form. Lubimy opowiadać o tych wyższych formach, ale nie lekceważmy i nie traktujmy protekcjonalnie dzielnych bytów jednokomórkowych. Dzięki wam, one nadal nieźle prosperują. Następnie wasz przodek-ogień, zapłonął w-roślinach morskich, algach, wiciowcach, gąbkach, koralowcach (ok. l miliard lat temu); następnie ryby, paprocie, skorpiony, stonogi (ok. 600 milionów lat temu). Każda komórka waszego ciała podąża tropem przeszłości (ok. 450 milionów lat) do tego płomyczka życia tlącego się w płazach (cóż za fatalna i wątpliwa decyzja opuszczenia oceanu - czy naprawdę musieliśmy to zrobić?). Następnie formy mnożą się w nieskończonej różnorodności - gady, owady, ptaki - aż milion lat temu, nadchodzi w glorii chwały Australopitek1.

Pochodnia życia przechodzi teraz do kultur posługujących się namiastką narzędzi (ok. 600000 lat temu), do Pitekantropa (czy przypominasz to sobie patrząc na słonie i szablozębnego tygrysa?), następnie lśni jasno w obecności naszego pradziadka człowieka z Neandertalu (ponad 70000. lat temu), i nagle rozbłyska w tej cerebralnej explozji, która podwoiła powierzchnię kory mózgowej naszego dziadka - człowieka z Cro-Magnon (44000-10000 lat temu), a potem świeci pełnym ogniem u współczesnego człowieka, braci z Neolitu, epoki kamiennej, naszej jaźni epoki brązu i żelaza. Co będzie później? Dzieje rasy dopiero się zaczęły, daleko im do kulminacji: Rozwój Pre-hominidów, Australopiteka ... aż do pojawienia się ... człowieka z Cro-Magnon trwał około ...piętnaście tysięcy pokoleń ... Podczas tego stosunkowo krótkiego okresu czasu (w historii świata) rodzaj hominidów przeszedł pozytywne zmiany w tempie huraganu; w rzeczywistości należy patrzeć na niego jak na grupę zwierzęcą, której potencjalne możliwości rozwojowe zostały zrealizowane z ogromną intensywnością. Bez wątpliwości można zatem oczekiwać, iż ten naturalny trend rozwojowy nie skończy się na Homo sapiens recens. Człowiek nie może zatem pozostać takim jakim go znamy obecnie, nowoczesnym rodzajem sapiens. W ciągu następnych setek tysięcy lat prawdopodobnie będzie się znacznie zmieniał, zarówno pod względem fizjologii jak i wyglądu [11].

B. Psychodeliczne Korelacje tych ewolucyjnych i genetycznych koncepcji znajdujemy w niemal każdej relacji z doświadczenia LSD. Wytrwale jest powtarzane doświadczenie istnienia pod postacią jednokomórkowego stworzenia, śpiewu, brzęczących warstw odgłosów życia; jesteś kodem DNA rozwiązującym wielokomórkowe kwestie estetyczne. Doświadczasz bezpośrednio i natychmiastowo radości bezkręgowca, odczuwasz formowanie się kręgosłupa i skrzeli. Jesteś rybą z połyskującymi skrzelami, szum starodawnych fal wód płodowych pomrukuje w rytmie życia. Przeciągasz się i obracasz siłą mięśni ssaka, prężne, mocarne, wielkie muskuły; czujesz rosnące na twoim ciele włosy, gdy opuszczasz gorące wody i wkraczasz na powierzchnię lądu.

Doświadczenie psychodeliczne, to Hindusko-Buddyjska teoria reinkarnacji potwierdzona w twoim własnym systemie nerwowym. Rozpoznajesz swoich prapraojców posuwając się wzdłuż łańcucha pamięci DNA. To wszystko znajduje się w twoim wewnątrzkomórkowym pamiętniku. Jesteś wszystkimi tymi mężczyznami i kobietami, którzy walczyli i karmili, spotykali i dobierali się - wstrętni, silni, chytrzy, przeciętni, mądrzy, piękni. Nasi ojcowie, niebiańskie dzieło sztuki z białka; i nasze krągło-cielesne święte matki, niech będą święte imiona wasze. Nieskończony łańcuch ciepłokrwistych, spoconych, pachnących perfumami, wytrwale zmagających się naczelnych, każdy z nich powstający na jedną sekundę z ciemności w światło słońca i podtrzymujący drogocenną elektryczną substancję płomienia bytu.

Co ma wspólnego ten cały ewolucyjno-reinkamacyjny interes z tobą, ze mną,, lub z LSD, albo doświadczeniem religijnym? Może mieć, po prostu może mieć masę wspólnego z wieloma aktualnymi wydarzeniami. Wielu, a mogę powiedzieć że nawet większość badanych stwierdzała, iż pod wpływem LSD doświadczali wczesnych form ewolucyjnych naszego gatunku, a nawet form pre-hominidów. Najłatwiejsza wydaje się być interpretacja psychiatry: "No tak; halucynacje. Każdy wie, że LSD doprowadzi was do szaleństwa, a wasze złudzenia mogą przybrać formę psychozy". Ale momencik, nie tak prędko. Czy naprawdę jest całkowitym nieprawdopodobieństwem to, że komórki naszej kory mózgowej albo cała ta maszyneria wewnątrz komórkowego jądra posiada "pamięć" sięgającą wstecz, wzdłuż nieprzerwanego łańcucha elektrycznych transformacji, które łączą każdego z nas z tym pierwotnym uderzeniem błyskawicy w Prekambryjski muł? Powiadacie: niemożliwe? Poczytajcie teksty o genetyce. Przeczytajcie i zastanówcie się nad działaniem łańcucha złożonych proteinowych molekuł DNA, który począwszy od jednokomórkowego organizmu w momencie waszego poczęcia, zaplanował każdy etap waszego naturalnego rozwoju.

Połowa tego genetycznego wzorca została dostarczona wam przez matkę, a druga od ojca podczas tego nieprawdopodobnego procesu łączenia, który nazywamy poczęciem.

"Ty", twoje ego, wasze stare dobre amerykańskie społeczne ja, zostało wytrenowane w przypominaniu sobie poszczególnych, istotnych ze społecznego punktu widzenia punktów orientacyjnych: otrzymanie dyplomu, dzień ślubu. Ale wcale nie jest niemożliwe, że inne z pośród 10 miliardów komórek twojego mózgu "pamiętają" kolejne, niezmiernie ważne miejsca na mapie przebytej drogi, jak poczęcie, wydarzenia z życia płodowego, narodziny. Każda komórka w twoim ciele nieprzerwanie dzierży ten promień energii, który oświetla powrotną drogę, wiodącą przez miliony pokoleniowych przekształceń. Czy przypominasz sobie ten genetyczny kod? Musicie od teraz dostrzec stopień trudności mojego zadania. Próbuję rozszerzyć waszą świadomość, przebić się przez wasz makroskopowy, konserwatywny paradygmat, "podłączyć was", przybliżyć wam zniewalające (swą mocą) wrażenia psychodelicznego wglądu, usiłuję doprowadzić do połączenia dwóch nieopisywalnych słowami procesów: z szybkością światła przekształcanej energii oraz transcendentnej wizji.

3. Kwestia Istoty Ludzkiej

A. Odpowiedź Naukowa

Czym jest istota ludzka? Starodawna zagadka rozwiązywana zazwyczaj z homocentrycznego punktu widzenia, ograniczonego prowincjonalną mentalnością. Ale rozpatrzmy to zagadnienie o wyższości człowieka z punktu widzenia inteligencji nie ogarniętej "romantycznym przesądem". Popatrzmy na to jak osoba przybywająca z innej przestrzeni lub jak ekstatyczny, obiektywny naukowiec.

Zdefiniujmy człowieka, tak jak człowiek definiuje inne gatunki, biorąc pod uwagę ich anatomię i fizjologię. Człowiek jest ewolucyjną formą wywodzącą się z ssaczo-zwierzęco-naczelnego surowca, wyróżniającą się strukturą kośćca i unikalnym układem dokrewnym, hematologicznym. Podobnie jak każde żyjące stworzenie, człowiek jest roznosicielem nasienia, posiadaczem duszy, stworzonym jako jedna z form Boga. Ta wyjątkowa człowiecza forma, jest torbą z na-wpół owłosionej skóry, zawierającą cudowny kompleksowy system podtrzymywania życia, który jest ledwo zrozumiały w języku fizjologii, a którego funkcjonowania człowiek nie jest bezpośrenio świadomy.

Z rzadka jedynie, "podłączeni" wizjonerzy, jak Buckminister Fuller potrafią docenić wszechświat ludzkiego ciała, galaktyczny zasięg wrażeń somatycznych.

W naszym mózgu działa, w fantastycznej koordynacji bilion bilionów atomów ... Myślę, że wszyscy wyłaniamy się z łona w stanie kompletnej ignorancji, ignorancji mentalnej. Rozmawiamy w sposób, który w nawiązaniu do naszego doświadczenia czasami brzmi wiarygodnie, ale który bardzo często jest naszą zwykłą imaginacją ... Sądzimy, że całkiem sporo wiemy i że jesteśmy odpowiedzialni za wiele spraw, które się wydarzają.

Chcę powiedzieć, że bez względu na to jaki ostatnio jedliście posiłek i tak nie macie najmniejszej idei o tym, co dalej z nim począć. Nie możecie świadomie sobie powiedzieć: postanowiłem i zdecydowałem, że będę mieć milion włosów i one będą takiego oto kształtu i koloru. Nie robimy nic z tych rzeczy, wszystko działa automatycznie. Człowiek w ponad 99% jest automatem i posiada miniaturową cząstkę świadomości. Niemniej jednak człowiek wydaje się sugerować, że jest naprawdę wysoce odpowiedzialny za to, co się przydarza ... pomimo swojej ignorancji i zarozumialstwa bardzo wiele mu się udało.

Sądzę, że cała ludzkość otworzy się wkrótce na całkowicie nową relację z Uniwersum... Musimy zmierzać do uczciwości... do prawdziwej wiary w prawdę, czymkolwiek ta prawda by nie była. Musimy starać się wytężać naszą uwagę." (Buckminister Fuller, w wywiadzie udzielonym San Francisco Oracle, Vol. l. No. 11)

B. Korelacje Psychodeliczne

Kluczowe frazy tej typowo humorystycznej wypowiedzi Buckministera Fullera brzmią: "wiara w nasze doświadczenie", "automatyzm ... miniaturowa cząstka świadomości", "wytężać uwagę".

To klasyczny psychodeliczny slang. Jednym z ekstatycznych horrorów doświadczenia LSD, jest nagła konfrontacja z twoim własnym ciałem, wstrząsające wskrzeszenie ciała. Kapitulujesz przed macierzą kwadrylionów komórek i somatycznych systemów komunikacji. Komórkowy pływ. Zostajesz zmieciony w tunele i kanały swoich własnych podskórnych strumieni. Wizje mikroskopowych procesów. Dziwne, falujące wzory tkanek. Wepchnięty w fantastyczne mistrzostwo wewnętrznych fabryk, wycofując się ze strachem, lub wrzeszcząc z radości od nieustającego popychania, zmagań, odjeżdżając na biologicznej maszynerii. Trzask, trzask. Nieskończenie, nies-kończenie - w każdym pochłaniającym cię momencie.

Twoje ciało jest wszechświatem. Starodawna wiedza gnostyków, hermeneutyków, sufich, Tantrycznych guru, joginów, okultystów. To co na zewnątrz jest także wewnątrz. Twoje ciało jest zwierciadłem kosmosu. Króle- stwo niebieskie jest w was. W waszym ciele, ciele, ciele. Wielkie psychodeliczne filozofie Wschodu - Tantra, Kundalini joga - postrzegają ciało jako świątynię, nasienie, architektonicznie prześwietny relikwiarz wszelkiego stworzenia.

Hoc est corpus meum

Zaś systematyczna, zdyscyplinowana świadomość funkcjonowania ciała jest podstawową sakramentalną metodą tych religii. Tybetańska i Indyjska Tantra szkoli adeptów w ufności w doświadczenie somatyczne, w zwracaniu uwagi na energie i wiadomości płynące z ciała. Oddychanie, kontrola krążenia, mięśni i odruchów, kontrola trawienia, erekcji i ejakulacji, poznanie zawiłego języka hormonów i nastrojów, psychofarmakologia ciała, czakry.

Nie można zrozumieć rytmów i znaczenia świata zewnętrznego, dopóki nie osiągnie się mistrzostwa w dialektyce ciała. Kim jest człowiek? Jest wnętrzem Swojego ciała. Jego ciało jest wszechświatem.

4. Kwestia Świadomości

A. Odpowiedź Naukowa

Wszystko co człowiek wie, jest mu dostarczane za pośrednictwem układu nerwowego. Wszystko co wie o świecie zewnętrznym i jego usytuowaniu, swoim własnym umiejscowieniu w nim, dociera poprzez organy zmysłów. Neurolodzy i fizjolodzy zmysłów mają wiele do powiedzenia na temat złożoności mechanizmów zmysłów. Światło oddziałuje na oko, układ słuchowy drży zgodnie z najbardziej wyszukanymi wariacjami powietrznych wibracji, organy węchu odbierają i przetwarzają zawieszone w powietrzu cząsteczki zapachów, usta i język badają plaster miodu za pomocą kubków smakowych. Dotyk. Temperatura. Ból. Ciśnienie.

Dawałem kiedyś odczyt dla grupy księży i zakonnic na temat doświadczeń zmysłowych. "Trzymam w ręce - powiedziałem - najbardziej zmysłową książkę spośród kiedykolwiek napisanych, ilustrowaną także najbardziej zmysłowymi obrazami". Była to "Anatomia i fizjologia zmysłów". Wszystkie nasze opinie i przekonania dotyczące istnienia zewnętrznego świata, jedyna nić łącząca nasz samotny solipsyzm z innymi formami życia, energii i "zewnętrznej" świadomości bazuje na danych zarejestrowanych przez nasze zmysłowe radary i przetworzonych przez nasze mózgi. Każda ludzka istota jest statkiem kosmicznym. Nie, każdy człowiek jest wirującą w przestrzeni kosmicznej galaktyką i jedynym kontaktem jaki mamy z innymi galaktykami (oddalonymi o lata świetlne) są te wątłe drgnienia naszych organów zmysłów.

I doprawdy ontologiczno-epistemologicznym aktem wiary jest to, że ufamy we wzajemne istnienie. Czytasz tę stronę, światło dociera do twoich oczu i twój mózg widzi te czamo-białe zakrętasy zwane słowami. Czy wierzysz, że naprawdę czytasz tekst napisany przez Timothy Leary'ego? Czy ten czamo-biały wzór złożony z linii pozwala ci uwierzyć w egzystencję żywej, uduchowionej, piszącej te zdania istoty ludzkiej: Timothy Leary'ego która siedziała w czasie Nowego Roku, przy drewnianym biurku zaśmieconym notatkami, wycinkami z gazet, książkami, tytoniem, filiżankami kawy, popielniczkami, patrzącej przez okno na srebrno-szary przypływ Pacyfiku? Jak możesz być pewna tego, że Bacon pisał do Szekspira? Jak możesz być pewien tego, że tych linii nie wykoncypował jakiś komputer, który został zaprogramowany w celu zanalizowania i doboru spośród kwadrylionów zapisanych wcześniej stron, takich (przekształconych i odpowiednio dostosowanych) odpowiadających dokładnie twojemu poziomowi, ignorancko-magicznych-słów które dostarczą ci przyjemności czytania? Czy dzięki danym dostarczonym ci za pomocą wzroku (tej książki) możesz zaakceptować istnienie Timothy Leary'ego? Czy możliwość dotknięcia, powąchania mnie, odczucia mojego ciepła, usłyszenia mojego głosu, lub kaszlu palacza byłaby bardziej przekonywująca w kwestii mojej ewentualnej egzystencji?

Zdrowy rozsądek przekonuje jednakże zarówno nas, jak i Dr Johnsona, że coś tam jednak na zewnątrz istnieje. Lecz tajemnica poznania pozostaje. I straszliwe odkrycia biochemii neuronów wcale nie upraszczają naszego rozumienia procesów poznawczych, tego jak stajemy się świadomi.

Jak już powiedzieliśmy, mózg człowieka składa się z około 10 miliardów komórek nerwowych, z których każda może być połączona z 25000 innych komórek nerwowych. Liczba tych wzajemnych powiązań może się wydać ogromna nawet dla astronomów - ci zaś są przyzwyczajeni do operowania astronomicznymi liczbami. Ta liczba jest daleko większa od liczby atomów we wszechświecie. Oto dlaczego badacze fizjologii nie są pod wrażeniem możliwości komputerów. Wielkość koffiputera, który miałby tyle wzajemnych połączeń musiałaby być większa od powierzchni ziemi [12]. Do tej macierzy wpływa "około 100 milionów wrażeń na sekundę z ... () ... różnych zmysłów". I gdzieś tam w tej galaktyce 10-miliardów-komórek znajduje się maleńki system słoneczny połączony neuronami, który jest świadom twojego społecznego "ja". Twoje "ego" jest tym dla twojego mózgu, czym jest planeta ziemia dla naszej galaktyki; brzemiennej swoją setką miliardów słońc.

B. Psychodeliczna Odpowiedź na kwestię świadomości powinna stać się teraz oczywistością. Ale nie ma odpowiedzi - jest tylko blady wybór ślepej nadziei i wglądu pełnego rozpaczy.

Ciemniejsza strona takiego przedsięwzięcia, uważnej, wysoce świado- mej osobie pozwala stwierdzić, że staje się niemal pozbawioną ratunku ofiarą przypadkowego lub celowego polowania świetliście-dźwiękowo-ciśnieniowo-chemicznych energii obezwładniających końcówki jej neuronów. W chwili gdy z ufnością pogrążaliśmy się w drzemce, wyrachowany, obłąkańczy, nienażarty-mocą zespół zakonspirowanych eksploatorów, atakuje znienacka systemowo cenzurując i manipulując tym, co dociera do naszych oczu, uszu, nosa, ust, skóry. Dobrze zorganizowana partyzantka walcząca o zniesienia niewolnictwa naszej świadomości. Science-fiction horror, w którym zwycięzcy decydują o tym jakie dokładnie energie i bodźce zmysłowe będziemy mogli napotkać. Nasz dziesięcio-miliardowo-komórkowy układ nerwowy został zmonopolizowany przez tych pozbawionych reguł, wyrachowanych zdobywców. Poruszamy się w ogromnym telewizyjnym studio, zaprojektowanym przez naszych władców - i gramy przeznaczone nam role. Używając systemu nagród i kar wywodzącego się od Pawłowa, nasi groźni władcy uwarunkowali nas tak, że nie podejrzewając niczego, robimy dokładnie to, czego sobie życzą. To ponure połączenie, które determinuje zakres i sposób działania naszej świadomości (dla jej własnego dobra), działa poprzez naszych rodziców (równie ślepych i zastraszonych niewolników) i poprzez nasz system edukacji i kultury.

Zostaliśmy pozbawieni naszych zmysłów. Zostaliśmy obrabowani i oślepieni. Uwarunkowanie zmysłowe zmusiło nas do zaakceptowania "rzeczywistości", która jest tragikomiczną farsą iluzji. Nigdy sami nie uwolnimy się od o-błędów głęboko wdrukowanych w okresie niemowlęctwa i dzieciństwa w nasz delikatny, podatny na zranienie system nerwowy. Nie będziemy nigdy całkowicie wolni.

Jaśniejszy aspekt pozwala nam na osiągnięcie chwilowego (a nawet dłuższego) uwolnienia od neurologicznych więzów. Możemy dotrzeć do naszych zmysłów, odłączyć się od uwarunkowań i doświadczyć na nowo ciężko-znośnej ekstazy bezpośredniości energii, eksplodującej w końcówkach naszych nerwów. Możemy jasno-widzieć, słyszszszeććć, wąchać smaki w odczuciu realnego dotyku.

Przebudzenie się zmysłów jest najbardziej podstawowym aspektem psychodelicznego doświadczenia. Otwarte oczy, nagi dotyk, intensyfikacja i ożywienie słuchu, węchu i smaku. To jest moment Satori w Zen2, natura mistycznego uniesienia, nagłe ześrodkowanie świadomości na organie zmysłu, u-rzeczy-w-istnienie że to jest to! Ja jestem okiem! Ja jestem słuchem! Jestem g-nos-tykiem. Ja jestem w kontakcie.

Łatwość podłączania się do zmysłów, ucieczki od uwarunkowanego myślenia, pulsowania w harmonii z energiami promieniującymi z organów zmysłów, zręczność w kontroli nad swoimi zmysłami, była od tysięcy lat cechą charakteryzującą mędrców, świętych, charyzmatycznych nauczycieli. Kontrola nad zmysłami jest podstawową częścią każdej (z przetrwałych) religijnej metody. Kontrola nie oznacza zwalczania lub odcięcia się. Kontrola oznacza zdolność do wyłączenia umysłu, ignorowania nęcących kolorów kwiecistych symboli i otwarcie zmysłów na wzór kwiatów, akceptujących promienie słońca, dar tych energii do których otrzymywania przeznaczone są również zmysły człowieka.

5. Kwestia Ego

A. Odpowiedź Naukowa

Kim jestem?

Podstawowe pytanie, na które odpowiedź niezmiennie, zapalczywie l usilnie formułowana jest przy pomocy odniesień społecznych. Zawsze dla jakiejś korzyści. Każdy zwierzchnik religijny może ci powiedzieć kim jesteś: Katoliczką, Protestantem, Żydem lub ateistką. W porządku? Każdy rząd zgodzi się na to, że jesteś Amerykaninem albo Rosjanką lub Turkiem.

Zobaczmy twój paszport!

Nieskończone, mniejsze i większe agendy socjalne powiedzą ci kim jesteś - zawód, rozrywki, sympatie polityczne, klasa społeczna, status, rodzaj służb. Po tym przychodzi nowa, świecka, państwowa religia - psychologia, ze swoimi najświeższymi odpowiedziami. Wielkie poszukiwanie tożsamości ego.

Narodowa loteria osobowości. Gra w obrazki.

Dla Amerykanów na pytanie: "kim jestem?" udziela się odpowiedzi wyłącznie w kategoriach sztucznie stworzonych ról społecznych. Kogo i w jakim TV show grasz? Jesteś z tych dobrych czy z tych złych? Jak twoje notowania? Jesteś popularny? Płytki, przemijający, zlaicyzowany wykręt fizycznej i metafizycznej tożsamości.

Kim jestem? Szansa odpowiedzi na to pytanie pojawi się tylko w przypadku zejścia z tego telewizyjnego ekranu, definiowanego poprzez zespół określeń, sformułowanych dzięki mass-mediom i uwarunkowaniom socjopsychologiczno-dostosowawczym. Istnieję na każdym z poziomów energii i świadomości. Kim jestem? Jestem tobą. Na poziomie atomowym jestem galaktyką obdarzonych nuklearną energią atomów, wirujących w poprzek wciąż zmieniających się wzorów. Jestem wszechświatem, centrum i strażnikiem wszelkiej energii. Jestem Panem Światła. Kim jestem? Jestem tobą.

Na poziomie komórkowym jestem wiecznym łańcuchem życia. Jestem kluczowym szczeblem drabiny DNA, centrum procesów ewolucyjnych, wiecznym strażnikiem nasienia, świadkiem rozwijania się węża, liczącego dwa miliardy lat. Jestem Bogiem Życia. Jestem tobą. Na poziomie somatycznym jestem moim ciałem - najbardziej zawiłą, inteligentną, złożoną formą i strukturą energii. Sieć moich tkanek i organów jest ostatnim słowem w procesie kosmicznej miniaturyzacji, niebiańskim pakunkiem. Jestem Zmartwychwstaniem Ciała. Jestem tobą. Na poziomie zmysłów jestem boską stacją odbiorczą, świętym satelitą komunikacyjnym, dwunożnym, zbudowanym z drgających tkanek radioteleskopem, tańczącym, szemrzącym, niuchającym licznikiem Geigera. Jestem sprzętem podsłuchowym Darwina, miliardem mikrofonów odbierających wibracje energii wysyłanych przez system planetarny, jestem wszechświatową i wszechczasową stacją TV, bębenkiem radia. Międzynarodową Korporacją Mowy, Węchu i Smaku. Jestem Bogiem Zjednoczonych Zmysłów. Jestem tobą.

Ale jest jeszcze cecha dodatkowa. Każde pokolenie. Ja, wieczny Bóg, twórca atomów, ośrodek nasienny, powrót do nowego, poprawiony model elektrycznego oka z Detroit, mechaniczne, wszystko-znoszące ciało wepchnięte w środowiskowy układ. Jestem Amerykaninem. Byłem irlandzkim farmerem. Byłem celtyckim rybałtem. Byłem tym i tamtym. Wnosząc za każdym razem na scenę błysk, wymiot, wrzask, oszołomienie każdorazową nowością rozpoczynającego się dramatu, operując rodzimym językiem nowego skryptu (czy ona mówiła o sobie, mnie?), nieświadom fabuły, za każdym razem zapominając o atomowej, komórkowej, somatycznej, zmysłowej boskości, ciągle będąc pchanym i wciąganym w jakąś niedorzeczną, teatralną konsystencję, zwaną dziś moją osobowością, a wczoraj karmą.

Tak więc nie ma wątpliwości, że jestem formacją psychologiczną. Umysłem, puszką warunkowych odruchów Pawłowa, socjalnym robotem, w niektórych miejscach dostosowanym, a w innych nie, czasem dobrym (zaakceptowanym), czasem nie (krytykowanym). Centrum mojej psychologicznej mandali, głównym nurtem mojej osobowości jest uwarunkowanie społeczne. Nagroda i kara. Co o tym pomyślą sąsiedzi? - stanowi początek i koniec nowoczesnej psychologii. Zatem kim jestem? Jestem tobą. Jestem Timothy Jak On Się Tam Zwie. Jestem tym co się podoba i nie podoba gazecie Readers Digest. To zobowiązanie świadomości ego względem społecznych gier, jest nieuniknione i nie może zostać wyeliminowane pomimo poruszających wezwań do odpadnięcia. Nie możemy odpaść od społeczeństwa. Możemy jedynie odpaść od granych przez nas społecznych ról i dramatów, które nas znieczulają, usztywniają i odwracają naszą uwagę od odkrycia boskości na poziomie atomowym, komórkowym, somatycznym i zmysłowym. Duchowe wezwania do transcendencji ego są bezowocne, ego jest. Karma jest. Wszystko czego możemy dokonać, to skoncentrować się na świadomym ego i zobaczyć jego relacje z innymi "ja". "Społeczne ego" jest bezdennie trywialne w porównaniu z "atomowym Ja" z "Ja DNA" i jest to znakomita zabawa w kosmicznego "chowanego". To "ego społeczne" może mieć na tyle eks-centryczną i głupawą siłę, że jest w stanie zamaskować naszą podskórną boskość.

Módlmy się zatem: Wszechmogące Ego, uwolnij Ja! Wszechmogące Ego, pozwól zobaczyć wszystkie moje Ja"

B. Korelacje Psychodeliczne

Nowoczesna psychologia, podobnie jak współczesny człowiek, nie lubi stawać naprzeciw rzadko przypominanym, odwiecznym prawdom o przemijalności człowieka. Interpersonalne rozgrywki promujące obraz ja, rozrosły się do zniewalających rozmiarów. Jak się ma(sz)m? Nowoczesna edukacja, ogłoszenia, faktycznie cała kultura jest połączonym systemem, realizującym całodobową kampanię upewniającą przeciętną osobę, że jest dobrym Kowalskim, człowiekiem sukcesu.

Wtedy spotyka LSD.

Chaos w zmysłach, zalew somatycznych doznań, odkrycia na poziomie komórek. Prawdziwa natura społecznej rzeczywistości i socjalnego ego, mająca postać plastikowej lali, staje się jaskrawą rzeczywistością. Krótko mówiąc, ego odkrywa że "ja", jest ogoniarzem grającym w oszukańczym przedstawieniu. Gumowa forma pokryta tombakiem.

Ego odkrywa, że Ja jest atomowe, komórkowe, zmysłowe, somatyczne i bliskie odejścia. Ego zaczyna się bać. Wpada w panikę. Ego woła o pomoc. Zawołajcie lekarza! Pomocy! Zabierzcie mnie z powrotem na tę miłą, komfortową scenę w TV.

Uderzenie LSD jest dokładną i brutalną odpowiedzią na pytanie: kim jest ego? (D)oświadczenie LSD jest klarowną perspektywą. Panika po LSD wynika z przerażenia, że ego zostanie stracone na zawsze. Ekstaza LSD jest radosnym odkryciem tego, że ego ze swoimi żałosnymi i skandalicznymi podrygami stanowi tylko część mojej tożsamości.

6. Kwestia Emocji

A. Odpowiedź Naukowa

W którą stronę powinienem zmierzać? Jak ukierunkować działania? Co powinienem czuć? Kwestie uczuć i emocji.

W tym punkcie nauka ma nam niewiele do zaoferowania, ponieważ istnieje niewielka ilość obiektywnych danych, zaś akceptowane psychiatryczne teorie zachowań emocjonalnych są naiwne, nieadekwatne, pompatyczne i trywialne. Najbardziej znana teoria emocji Freuda jest mieszaniną frazesów, banałów i rabinicznej pobożności.

Wszystko co powiedział Freud, w stosunku do współczesnego człowieka i społeczeństwa jest kompletnie nierzetelne. Społeczeństwo okłamuje jednostki i wymusza na nich samo-okłamywanie. Freud nazwał ten proces samo-oszustwem podświadomości. Podświadomość pozostaje w ukryciu. Freud (kłamiący wykrywacz kłamstw) skrupulatnie wysłuchiwał przeróżnych sposobów w jaki człowiek mija się z prawdą, a następnie rozwijał system upokarzających pytań i łamiącego-ducha prania mózgu, który wymuszał na (jakże rzadkim) "wyleczonym" pacjencie, wyrzeczenie się swojego ulubionego zestawu kłamstw (który został przez niego wybrany jako najle- psze wyjście z niemożliwej do wybrnięcia sytuacji) i przyjęciu w poczuciu upodlenia, bałamutnego poglądu zaproponowanego przez psychoanalityka. Czy zauważyliście jak nieznośnie "zdechli" i pozbawieni ikry są psychoanalitycy i ich pacjenci? Jedynym radosnym faktem w psychoanalizie jest to, że na większości pacjentów kuracja nie skutkuje i są oni wystarczająco uparci, aby zachować swoje własne indywidualne kłamstwa, zamiast łaskawych pełnych konformizmu oszustw psychoanalityka.

Jeżeli ktokolwiek ma jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do barbarzyńskiego i zabobonnego stanu psychiatrii i psychoanalizy, niech zastanowi się nad poniższym faktem. Dzisiaj, pięćdziesiąt lat po Freudzie, przeciętny szpital dla umysłowo chorych w Stanach Zjednoczonych jest Kafkowskim, Orwelliańskim gułagiem, bardziej przerażającym niż Dachau, ponieważ ciemiężyciele nazywają siebie uzdrowicielami. Dwieście lat temu nasza opieka nad "wioskami idiotów" i starą, pomyloną Ciotką Agatą było delikatną utopią, w porównaniu z pozbawionym tolerancji bestialstwem najlepszych szpitali. Gdzie zatem znajdziemy naukową odpowiedź w kwestii emocji? Czy jest to w ogóle możliwe?

Emocje są najniższą formą świadomości. Działania emocjonalne są najbardziej napiętymi, ograniczonymi, niebezpiecznymi formami zachowania. Romantyczna poezja i proza ostatnich 200 lat całkowicie przysłoniła nam fakt, że emocje są aktywną i szkodliwą formą otępienia. Każdy chłop może ci to powiedzieć. Uważaj na emocje. Każde dziecko może ci to objaśnić. Uważaj na osobę w nerwach. To jest chwiejący się lunatyk. Emocje są wywoływane przez biochemiczne wydzieliny ciała, by efektywnie służyć w nagłych przypadkach. Rozemocjonowana osoba, to ślepy i szalony maniak. Emocje są uzależniające, działają narkotycznie i ogłupiająco. Nie ufaj nikomu działającemu pod wpływem nerwów.

Czym są emocje?

W książce "Interpersonal Diagnosis of Personality", napisanej W czasach gdy byłem psychologiem, zaprezentowałem klasyfikację emocji i dokładne opisy ich łagodnych i ekstremalnych przejawów. Wszystkie emocje bazują na strachu. Podobnie jak alkoholik czy narkoman, przestraszona osoba sięga po swój ulubiony środek o

Wróć